Jarosław Jakimowicz z synami
Transplantacja nasza miała miejsce 10 lat temu. Ja miałem wtedy 35 lat i nie będę ukrywał, że do tego momentu nie żyłem zdrowo, wręcz odwrotnie. Wydawać by się mogło, że wątroba takiej osoby, takiego wielkiego faceta, bo to też jest bardzo ważne, otłuszczona, zniszczona, nie będzie się nadawać. Niemniej, po pierwszej operacji, która nie przyniosła skutku, kiedy mój syn Jeremiasz miał 1,5 miesiąca, okazało się, że chyba jedyną możliwością dla niego będzie transplantacja wątroby. Dla dorosłej osoby potrzeba było 2 miesiące badań non-stop - powiedział FaktowiJarosław.