Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
Tym, co pomogło jej pogodzić się ze stratą po śmierci męża, była świadomość, że Krzysztof już nie cierpi. Chociaż początkowo było trudno, a najbliżsi myśleli, że rozpadnie się na kawałki, artystka poczuła się mocniejsza. Żeby ulżyć sobie w cierpieniu, rzuciła się wir pracy.
Czasami w nocy, kiedy nie mogę spać, a w ogóle śpię tutaj mało, oglądam zdjęcia. Są tego tony. Wtedy się dziwię, jak wiele jednak czasu spędzaliśmy oddzielnie. W zeszłym roku Krzysio został w Polsce, nie miał już siły na długie wyjazdy, ja na trzy miesiące zamieszkałam w Rwandzie, żeby przygotowywać film. Teraz wydaje mi się, że on to wszystko zaplanował. Że to było dobre. Uczyłam się życia bez niego, krok po kroku - zdradziła.