Julia Wieniawa o diecie: "Najgorsze to jest być dla siebie tyranem"
Julia Wieniawa jest nie tylko utalentowana, ale też może pochwalić się niemal idealną sylwetką. W końcu zdradziła, w jaki sposób ją osiągnęła i co myśli o rygorystycznej diecie.
Julia Wieniawa już od kilku lat wciąż jest na świeczniku. Ludzie o niej mówią, piszą, komentują każdy jej krok. Oceniane są nie tylko jej poczynania zawodowe, ale i życie prywatne, uczuciowe oraz wygląd. A dba o to, by nie wypaść z formy.
W rozmowie z Faktem opowiedziała, że wcale nie jest jej łatwo utrzymać sylwetkę. A przynajmniej nie tak łatwo, jak się większości wydaje. Wygląd, którym może się pochwalić, kosztuje ją sporo wyrzeczeń. Nie jest to tylko siłownia i ciężkie treningi, ale i dieta.
Julia Wieniawa przyznała, że je tylko trzy posiłki dzienne. Wydaje się, że to bardzo mało, natomiast ona nie narzeka. - Na początku przez pierwsze trzy dni miałam poczucie: "Boże, dajcie mi jeść". I czasami zdarza mi się o tej 12:00 coś zjeść, wiadomo, ale bardzo rzadko. Da się przyzwyczaić. I czuję się o niebo lepiej, mam więcej energii, jestem lżejsza. Wstaję naładowana energią i chce mi się żyć. I dzięki temu mogę jeść, co chcę, mogę zjeść pad thaia na obiad i nic się nie dzieje. Mogę zjeść pizzę!
Julia Wieniawa przyznała jednak, że choć raz w tygodniu zdarza jej się mieć tak zwany cheat meal, czyli wysokokaloryczny posiłek. Nie ma więc problemu z tym, by zjeść na przykład czekoladę. - Najgorsze to jest być dla siebie tyranem - wyznała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram