Julia Wróblewska pobita. Pokazała zdjęcia
Julia Wróblewska postanowiła wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku TK w podobny sposób jak dziesiątki tysięcy Polaków. Nie spodziewała się, że w trakcie marszu zostanie zaatakowana.
Młoda aktorka jest załamana orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego zakazującego aborcji embriopatologicznej. Julia Wróblewska w weekend bardzo emocjonalnie zareagowała na to, co od kilku dni dzieje się w Polsce.
"Przysięgam, ja nie zniosę kolejnej traumy. Nie zniosę kolejnych snów, flashbacków.. Już zniszczyły mi życie i psychikę. Jeśli to by się stało, jeśli byłabym zmuszona na to patrzeć, czuć to, widzieć śmierć mojego dziecka, które nie ma czaszki, ma serce na wierzchu... Moje serce by pękło i pękłabym ja" - wyznała na InstaStory.
Jolanta Kwaśniewska o decyzji TK ws. aborcji. "Nie możemy liczyć na Agatę Dudę"
Gwiazda postanowiła w gronie znajomych dołączyć do protestów w Warszawie. Na tę okazję przygotowała specjalną stylizację - przebrała się za bohaterkę serialu "Opowieść podręcznej" w długiej czerwonej sukni, białym czepku i ze sztucznym, ciążowym brzuchem.
Według relacji Julii Wróblewskiej w okolicach placu Trzech Krzyży grupa protestujących zetknęła się z przedstawicielami ONR, którzy atakowali ich fizycznie.
"Zostałam uderzona, zostałam popchnięta przez gościa, który był ode mnie większy i silniejszy. (...) Dostałam po ramionach, biodrach i nerkach" - mówiła na InstaStory.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Warto zauważyć, że aktorki nie uchronił przed atakiem nawet ciążowy brzuch, o którego nieprawdziwości nie mogli wiedzieć napastnicy. Pomimo że Julia Wróblewska początkowo wystraszyła się i potrzebowała chwili odpoczynku, wróciła do tłumu protestujących.
Po powrocie do domu pokazała swoim fanom siniaki na plecach oraz krwawiącą dłoń. To przerażający widok. Żaden protest nie usprawiedliwia stosowania przemocy.