Kamiński o sytuacji kultury w pandemii. "Teatr zawsze był na końcu łańcucha pokarmowego"
Aktor i dyrektor warszawskiego teatru Kamienica przez pandemię znalazł się w trudnej sytuacji. W jednym z ostatnich wywiadów opowiedział o tym, z jakimi problemami musiał się zmierzyć.
Wśród pierwszych restrykcji, jakie wprowadził rząd w Polsce, było m.in. zamknięcie teatrów, kin i placówek kultury. Ucierpieli wszyscy ci, których praca w teatrze była jedynym źródłem dochodu. Mowa o pracownikach technicznych, kasjerach, ale i o aktorach, którzy nie mieli dodatkowych etatów w produkcjach telewizyjnych czy reklamach.
Emilian Kamiński, znany m.in. z głównej roli w filmie "Szaleństwa panny Ewy", ponad 10 lat temu założył prywatny teatr dramatyczny Kamienica w Warszawie. W czasie pandemii podobnie jak Krystyna Janda czy Michał Żebrowski mierzył się z problemem utrzymania teatru bez możliwości prowadzenia działalności. Kamiński przyznał, że skorzystał ze wsparcia rządu. Ponadto udało u się uzyskać 5 mln zł z funduszy unijnych.
Aktor udzielił ostatnio wywiadu, w którym poruszył temat pandemii i sytuacji teatrów. Emilian Kamiński opowiedział o tym, jak radzą sobie instytucje kulturalne w tym frustrującym czasie.
Gwiazdy klepią biedę przez pandemię koronawirusa
"[…] w obecnych realiach nie można powiedzieć, że dla teatru jest dobry czas. Wręcz przeciwnie. Zawieszone próby, przełożone premiery, aktorzy zamknięci w domach – to wszystko nie napawa optymizmem" – czytamy jego wypowiedź w "Życiu na gorąco". Aktor nie ukrywa, że branża czuje się bardzo niepewnie.
"Nikt nie wie, jak sytuacja się rozwinie [...], ale nie poddajemy się, robimy swoje. Przygotowujemy się do premiery spektaklu 'Metoda na wnuczka', jednak dokładnej daty nie mogę jeszcze podać. Rok 2020 ciężko nas doświadczył – najpierw wiosenny lockdown, później graliśmy dla widowni poniżej kosztów i w pełnym reżimie sanitarnym. Mimo to nie odwoływaliśmy spektakli, choć tuż przed kolejnym, jesiennym zamknięciem teatrów, coraz mniej widzów decydowało się na zakup biletów" – powiedział.
Coraz mniejsze zainteresowanie spektaklami nie wynikało, według Kamińskiego, głównie z obawy przed COVID-19. Według artysty przyczyna leżała również w innym miejscu.
"Nie chodziło tylko o lęk przed zakażeniem koronawirusem, lecz również o bardziej przyziemne sprawy, jak dbałość o swoje finanse. Rozumiem ten niepokój, bo dopiero kiedy nasze podstawowe potrzeby są zaspokojone możemy pomyśleć o przybytku sztuki, jakim jest teatr. On zawsze był na końcu łańcucha pokarmowego, rodzajem ozdobnika, który przecież nie jest niezbędny do życia. Niepewność jutra na pewno nie składnia do inwestowania w sztukę" - przyznał aktor.