Konflikt o pieniądze od państwa. Steczkowska chciała oddać Kayah dotację
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze. Jakiś czas temu Kayah skrytykowała Justynę Steczkowską za to, że udało jej się dostać dotację od państwa na działalność artystyczną. Steczkowska tak się tym przejęła, że chciała oddać koleżance po fachu środki od Narodowego Centrum Kultury.
W dobie pandemii nikomu nie jest łatwo. Artyści są jedną z grup zawodowych, która z powodu odwołanych koncertów, nie mogła zarabiać właściwie od marca. Z pomocną dłonią wyszło Narodowe Centrum Kultury. Ogłosiło listę artystów, którzy będą mogli skorzystać z dotacji w ramach programu "Kultura w sieci". Justynie Steczkowskiej na zorganizowanie koncertu internetowego przyznano 90 tysięcy złotych. Podobne kwoty dostali m.in Krzysztof Cugowski (87 tys. zł), Pectus (72 tys. zł), Bovska (70 tys. zł).
Swoją frustrację w jednym z komentarzy w mediach społecznościowych wyraziła Kayah, której nie udało się otrzymać pomocy od państwa. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę jej utwór o Andrzeju Dudzie i Mateuszu Morawieckim.
"Jakbyście grali na wiecach Kaczyńskiego, jak ona, to też byście dostali, proste" - napisała, odnosząc się do przyznania grantu Steczkowskiej.
Steczkowska bardzo przejęła się atakiem koleżanki i zamieściła na swoim profilu oświadczenie, w którym wyliczała, że przyznane pieniądze nie idą do jej kieszeni. Tłumaczyła, że musi opłacić pracę sztabu ludzi - kilkunastu muzyków oraz wielu techników i realizatorów.
Od bliskiego współpracownika Steczkowskiej wiemy też, że zarzuty, jakoby "grała na wiecach Kaczyńskiego" dotyczą "koncertu sprzed co najmniej 15 a może 20 lat". - Justyna faktycznie wystąpiła na imprezie, gdzie była jakaś forma promocji polityków, ale po pierwsze chodziło o ludzi "Solidarności", a nie PiS, a co więcej tym Kaczyńskim był Lech, nie Jarosław. Wtedy prawie wszyscy artyści wspierali to środowisko. Justyna nie chce być kojarzona politycznie, ale mogę zdradzić, że z pewnością nie jest popleczniczką partii rządzącej. Pieniądze na koncerty były przyznawane na podstawie ocen wieloosobowej komisji i wszystkie projekty były po prostu oceniane według tych samych kryteriów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niedługo potem oznajmiła, że chętnie odda całą kwotę Kayah. W tym celu skontaktowała się z Narodowym Centrum Kultury.
"Udało mi się wreszcie dodzwonić do NCK i zapytać jaka jest możliwość przekazania dotacji Tobie i Twojej firmie. Niestety, nie ma takiej możliwości, żebym ja zdecydowała o tym, kto dostaje dotacje, więc dotacja nie może trafić do Ciebie. Nawet jeśli się jej zrzeknę, do czego mam prawo w wolnym kraju, pieniądze nie zostaną przekazane nikomu w ramach tego programu, nawet temu, który był pierwszy pod kreską i zabrakło mu zaledwie jednego punktu, żeby dostać dotacje" - napisała.
Co sądzicie o całym konflikcie?