Były mąż Liszowskiej ma kłopoty. Musiał podać się do dymisji
Ola Serneke, były mąż Joanny Liszowskiej, ostatnimi działaniami zepsuł wizerunek firmy, której był prezesem. Z tego powodu postanowił zrezygnować z kilku ważnych funkcji, które pełnił.
Joanna Liszowska i szwedzki biznesmen Ola Serneke wzięli ślub w 2010 r. Z tego związku mają dwie córki - Emmę i Stellę. Rozwiedli się w 2018 r. ale dopiero rok później informacja obiegła media. Problemem była praca partnera aktorki, za bardzo go pochłaniała.
"Mamy dobre relacje jako przyjaciele i rodzice naszych córek. Zdecydowaliśmy kilka lat temu, kiedy rozpoczął się rozwód, że należy skupić się na dzieciach i zdecydowanie nie powinniśmy się kłócić i być samolubnymi" - oświadczyła. Dzielą się opieką nad córkami.
Dzisiaj Ola Serneke ma dość duże problemy związane z pracą. Według gazety "Goeteborgs-Posten" ("GP") biznesmen założył kilkaset fałszywych i anonimowych kont, z których pisał komentarze pochlebnie oceniające jego projekty. Jednocześnie atakował krytyków i starał się przekonać, że warto wesprzeć jego firmę. Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw, że sam działał w ten sposób.
ZOBACZ TEŻ: Odejścia z TVN
Co prawda nie naruszył żadnych przepisów, ale zaliczył sporą wpadkę wizerunkową, przez co zaufanie do jego firmy drastycznie spadło. Z tego powodu zrezygnował z funkcji prezesa i dyrektora generalnego Serneke Group. Odszedł też z zarządu spółki.
"Myślę, że to rozwiązanie jest właściwe. Zdaję sobie sprawę, że postąpiłem w sposób, który negatywnie wpłynął na postrzeganie mnie i naszej firmy przez wiele osób. Pod tym względem nie sprostałem wartościom, które są tak ważne dla firmy, i nie udało mi się być dobrym wzorem do naśladowania. Dzięki tej zmianie będę miał bardziej skoncentrowane zadanie, w którym będę mógł wykorzystać swoje mocne strony, aby nadal tworzyć wartość zarówno dla społeczeństwa, firmy, jak i akcjonariuszy" - oświadczył Serneke na łamach "GP".
Wciąż jednak będzie odpowiadał za projekty firmy w zakresie rozwoju obszarów miejskich. Pozostał też na stanowisku dyrektora generalnego Serneke Invest.
Prezes zarządu Serneke Group, Jan C. Johansson, przekonuje, że mimo kryzysu firma może być silniejsza. "Choć Ola nie popełnił żadnych naruszeń prawa, to jego działania negatywnie wpłynęły na zaufanie do firmy i samego siebie. W obliczu wyzwań, przed którymi stoi firma, zmiana oznacza, że możemy teraz nadal koncentrować się na rozwijaniu silniejszej firmy, w której rentowność i stabilność są obszarami priorytetowymi" - stwierdził.