Królowa polskiego driftu o wypadku syna Peretti. "Nie ma czegoś takiego, jak jeżdżę szybko, ale bezpiecznie"
Syn Sylwii Peretti zginął 15 lipca w wypadku samochodowym, do którego doszło podczas nocnego rajdu po Krakowie. Karolina Pilarczyk, "królowa polskiego driftu", zrugała wszystkich, którzy jeżdżą nieodpowiedzialnie.
Wypadek syna Sylwii Peretti, znanej z "Królowych życia", wstrząsnął mediami. Najpierw donoszono, że 24-latek, który tragicznie zginął w dachującym pojeździe, nie prowadził auta. Później policja ustaliła, że to właśnie Patryk był kierowcą. W wypadku zginęły jeszcze trzy inne osoby. Wszyscy mężczyźni byli bardzo młodzi, ledwie przekroczyli dwudziestkę.
Karolina Pilarczyk, drifterka, skomentowała wypadek w rozmowie z Onetem. Stwierdziła, że jazda autem oznacza jedno - zawsze trzeba mieć nam nim kontrolę.
- Nie ma czegoś takiego, jak "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie". Jest zawsze bardzo dużo parametrów zewnętrznych, szczególnie na ulicy, przede wszystkim inne samochody, ludzie, zwierzęta. Nawet ja, która zawodowo zajmuję się poślizgami, nie zaufałabym sobie w 100 proc. na ulicy i nie pozwalam sobie na szybką jazdę. Wiem, że jeżeli zachowuję prawidłową prędkość, to panuję nad sytuacją, czego nie da się zrobić przy dużych prędkościach. W trakcie poślizgu głowa kompletnie się odcina i nawet prawidłowe odruchy za kierownicą nie gwarantują nam, że poradzimy sobie z tą sytuacją. Nie chcę, by ludzie się uczyli tego, co robić podczas poślizgu, ale żeby się uczyli, by nie doprowadzać do takich sytuacji - stwierdziła stanowczo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia Peretti: "Urodziłam syna w wieku 18 lat, teraz przeżywam swoją młodość"
Pilarczyk radziła, by kierowcy, bez względu na sytuację na drodze, starali się zachować spokój. Jak zachować się podczas poślizgu, który jest ekstremalnie niebezpieczny?
- Kiedyś opinia była taka, by w trakcie poślizgu zrobić "kontrę" kierownicą, dodać gazu i spróbować wyprowadzić samochód na właściwy tor. Przy obecnie dostępnych systemach samochodowych wręcz dokręcamy kierownicę i próbujemy wcelować w drogę. I najważniejsze, by nie wpadać na panikę i starać się zrobić coś w tej sytuacji. Choć przy dużych prędkościach właściwie to już praktycznie niemożliwe i tylko przypadek decyduje, czy nam się uda opanować sytuację... Gdy już wpadniemy w poślizg, to należy hamować w sposób awaryjny, czyli mocny, zdecydowany. A później kierujemy kierownicę w stronę jazdy i liczymy, że samochód nam "pomoże" dzięki swoim systemom.
Pilarczyk zaapelowała do kierowców, by nie szarżowali na drogach. Przypomniała, że ulice nie służą do ścigania się. Oceniła też prawdopodobną przyczynę tragicznego finału nocnego rajdu po Krakowie.
- (...) widać, że przyczyną mogło być przekroczenie prędkości, co jest karygodne, zwłaszcza że mówimy o jeździe po mieście. Droga nie jest do szarżowania, tylko do bezpiecznego przemieszczania się. Do szybkiej jazdy są specjalne tory, takich — wbrew wielu głosom — jest w Polsce całkiem sporo. Apeluję też do młodych ludzi, że jeśli chcą się popisać przed znajomymi, to niech idą na tor i niech tam się popiszą swoimi umiejętnościami. Wciskanie pedału gazu na ulicy nie jest budowaniem swojego ego, tylko swojej głupoty. Ulica nie jest do wygłupów, czego ostatnio mieliśmy tragiczny przykład
Do wypadku syna Sylwii Peretti doszło 15 lipca, o trzeciej nad ranem. Auto, które poruszało się zbyt szybko, dachowało. Już po kilku minutach od zgłoszenia na miejscu stawili się strażacy. Ani kierowcy, ani pasażerów samochodu nie udało się uratować.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.