Cugowski boi się o najmłodszego syna. Wszystko przez koronawirusa
Najmłodszy syn Krzysztofa Cugowskiego w ostatniej chwili wrócił z owładniętej koronawirusem Wielkiej Brytanii. Mimo to muzyk nie może odetchnąć z ulgą. Jest coś, co nie pozwala mu w pełni cieszyć się z obecności pociechy w domu.
Z pewnością nie każdy o tym wie, że Krzysztof Cugowski ma trzech, a nie dwóch synów. Oprócz Piotra i Wojciecha, którzy świetnie sobie radzą w branży muzycznej, jest jeszcze Krzysztof Junior. Najmłodsze dziecko lidera Budki Suflera jako jedyne nie poszło w ślady ojca. Krzysztof junior chce w przyszłości zostać aktorem. W tym celu wybrał studia teatralne na Uniwersytecie w Winchester w Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdy, które zmarły na koronawirusa
Do tej pory jego ojciec pękał z dumy. Choć tęskni, cieszy się, że 22-latek poszedł swoją drogą i spełnia marzenia na emigracji. Ostatnio jednak wydarzyło się coś, co zmąciło jego spokój.
- Syn wrócił do domu na początku marca, krótko przed tym, jak epidemia koronawirusa zaczęła zbierać to śmiertelne żniwo. Widząc, jak niebezpieczna jest sytuacja w Anglii, postanowił zostać w Polsce. Nawet nie chcę myśleć, co bym przeżywał, gdyby junior został w Winchester. Jeśli zachorowałby, to nie miałbym z nim kontaktu, tak jak Kasia Kowalska ze swoją córką - powiedział Cugowski na łamach "Na Żywo".
I choć wszystko skończyło się szczęśliwie, jest jednak coś, co spędza sen z powiek liderowi Budki Suflera.
- Syn miał w tym roku obronić pracę licencjacką. Uczelnia zamknięta, zajęcia wstrzymane do odwołania i w końcu nie wiadomo, kiedy zda egzaminy - zamartwia się.