Krzysztof Krawczyk junior gorzko o ojcu. "Strach i lęk przed nim"
Minął rok od śmierci Krzysztofa Krawczyka. Przy okazji tej smutnej rocznicy poproszono jego syna o udzielenie wywiadu. Padły bardzo gorzkie i przykre słowa.
5 kwietnia mija pierwsza rocznica odejścia Krzysztofa Krawczyka. To okazja, by powrócić wspomnieniami do legendarnego piosenkarza. Poproszono więc Krzysztofa Igora Krawczyka, jedynego syna artysty, o udzielenie wywiadu i opowiedzenie o ich relacji. Ten wyznał, że... bał się ojca.
Krzysztof Krawczyk junior jest synem piosenkarza i wokalistki Haliny Żytkowiak. Od nastoletnich lat cierpi na padaczkę, co bardzo utrudnia mu codzienne życie. Choroba jest konsekwencją wypadku samochodowego, do którego doszło, gdy za kierownicą siedział jego ojciec.
W rozmowie z "Faktem" Krawczyk junior wyznał, że do ochłodzenia relacji doszło jeszcze przed wypadkiem i właściwie przez całe swoje życie nie miał kontaktu z ojcem i nie widywał się z nim. Nazwisko mu ciążyło, bo ludzie postrzegali go tylko przez pryzmat sławnego taty.
- Ja ojca prawie całe życie nie widziałem. Mimo to zawsze słyszałem, że jestem synem Krzysztofa Krawczyka. Jak coś tylko udało mi się zrobić, to wszyscy mówili: "To dzięki tatusiowi". Jak mi coś nie wyszło, to odnoszono się do mnie z pogardą i pytano: "Jak ci nie wstyd, masz takiego wspaniałego ojca". Ja, jako odrębna osoba, nie istniałem - przyznał ze smutkiem.
- Praktycznie od zawsze odczuwałem brak ojca. Jeszcze przed wypadkiem samochodowym zacząłem czuć, że przestałem dla niego istnieć. Nagle stał się kimś innym. U mnie było trochę tak, że mama była opiekunką, dawała mi schronienie i poczucie bezpieczeństwa, a tata przyjeżdżał raz na jakiś czas, a we mnie narastał strach i lęk przed nim.
Jak później rozmawiałem z tatą, bardzo się go bałem, aż miałem wstręt do słuchawki telefonicznej. Kiedy jako dziecko słyszałem jego piosenki, też się bałem, chodziło o sposób śpiewania, jakby krzyczał i to we mnie zostało - przyznał Krawczyk junior.