Krzysztof Krawczyk nie adoptował córek szwagierki. Najstarsza zabrała głos
Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minął zaledwie miesiąc, ale bliscy piosenkarza nie mogą przeżywać żałoby w spokoju. Pojawiają się kolejne doniesienia o jego życiu prywatnym, w efekcie czego kolejni członkowie rodziny zabierają głos. Córka szwagierki muzyka rzuca na nie nowe światło.
Wraz ze wspomnieniami o zmarłym powróciły doniesienia o życiu rodzinnym artysty, które, wbrew pozorom, nie było kryształowe. Wiadomo, że Ewa Krawczyk nie była pierwszą żoną wokalisty, ale to w niej znalazł partnerkę do końca życia. W trakcie ich małżeństwa jak bumerang powracały informacje o tym, że o ile rodzinne życie wokalisty przypomina sielankę, to jego relacje z synem z poprzedniego małżeństwa nie są idealne. Szczegóły wyszły na światło dzienne po śmierci Krawczyka, w dodatku ze zdwojoną siłą.
Prasa ujawnia jeden po drugim kolejne wątki wskazujące na to, że Krzysztof Junior nie miał praktycznie wsparcia w ojcu, a z biegiem lat kontakt pomiędzy nimi stawał się coraz trudniejszy. Faktem jednak jest, że kiedy dziennikarze TVN ujawnili, że Krzysztof Igor Krawczyk mieszka w urągających warunkach, wybuchło ogólne oburzenie. Obecnie zarówno sam zainteresowany, jak i Ewa Krawczyk przedstawiają własne wersje prób ustalenia podziału majątku po zmarłym.
Krzysztof Krawczyk przeżył wiele lat ze swoją żoną. Była miłością jego życia
Nie brakuje wzajemnych wyrzutów i oskarżeń. Sprawa jest tym głośniejsza, że wg najnowszych doniesień syn piosenkarza ma nic nie dostać ze spadku, gdyż majątek został zapisany właśnie Ewie. Dyskusyjne są też próby porozumienia w tej sprawie. Prasa przyczyn tej zdumiewającej sytuacji upatruje m.in. w tym, że Krawczyk skupił się przede wszystkim na rodzinie założonej właśnie z ukochaną Ewą.
Niejednokrotnie wspominano o tym, że razem z żoną postanowił adoptować jej trzy siostrzenice i otoczyć je opieką. Mowa o Sylwii, Kasi i Beacie, córkach Barbary Wojtal, siostry żony piosenkarza. Wszystkie miały mieć świetny kontakt Krawczykiem i nazywać go "tatusiem". Ewa Krawczyk w wywiadzie przed laty zapewniała, że mąż w miarę możliwości poświęca im czas i wspiera je materialnie. "Tatuś jest bardzo opiekuńczy, pomaga nam w lekcjach i zabiera nas na wycieczki do zoo i cyrku. Tatusiowi możemy się zwierzyć ze wszystkiego. Ciocia jest niczym koleżanka" - zapewniała w rozmowie z serwisem "Łódź Nasze Miasto" przed laty Kasia.
"Tatuś zawsze ma dla nas czas i pomoże w rozwiązaniu jakiegoś problemu. Chodzi na wywiadówki i zawsze nas usprawiedliwia. Zabiera nas do kina i wtedy dzwoni do swojego syna i proponuje, żeby poszedł z nami, ale Krzysztof Junior najczęściej jest zajęty i rzadko z nami gdziekolwiek bywa" - twierdziła przed laty Sylwia Urbańczyk w tej samej rozmowie z portalem.
Najwyraźniej jednak ostatnie wydarzenia i zainteresowanie wokół sióstr, a także wywoływanie ich do tablicy i przypominanie dawnej historii po śmierci wokalisty zaczęło zainteresowanym ciążyć. Najstarsza z sióstr, Sylwia, postanowiła zabrać głos i wydać stosowne oświadczenie. Wyjawia w nim, że rzeczywistość jest inna niż ta opisywana w mediach i… formalnie Krawczykowie nigdy ich nie adoptowali.
"Jako najstarsza córka Barbary Wojtal oświadczam, że ani ja, ani żadna z moich sióstr nie jesteśmy, ani nie byłyśmy adoptowane przez Krzysztofa Krawczyka i Ewę Krawczyk" - wyznała Sylwia Urbańczyk za pośrednictwem Facebooka.
Trwa ładowanie wpisu: facebook