Wodecki nigdy się nie oszczędzał, dużo palił
Kolejny przyjaciel zauważył, że Wodecki dużo pracował i być może przesadzał z ilością koncertów. - Co do naszego ostatniego spotkania, nagrywaliśmy wtedy wspólnie kolędy i byłem zaskoczony jego dystansem do wszystkiego, był jakby nieobecny. Byłem zszokowany wiadomością, że nie było go dzień wcześniej na próbie, ktoś powiedział, że miał tego dnia dwa koncerty. Podejrzewam, że on nie potrafił odmówić ludziom koncertów i się zapracowywał. Oprócz tego palił jak smok, grał genialnie na trąbce i stąd wzięła się ta rozedma płuc - dodaje.