[GALERIA]
Zbigniew Wodecki to artysta, który słynął z poczucia humoru, dystansu do siebie i ogromnej serdeczności. Nic więc dziwnego, że miał wielu przyjaciół i był powszechnie lubiany. W gronie jego bliskich znajomych znajdował się też Krzysztof Krawczyk. - Zbyszek to jest nasz wielki skarb narodowy, był wielkim muzykiem, wspaniałym, cudownym człowiekiem - powiedział wokalista w rozmowie z "Super Expressem". Opowiedział też, jak obaj panowie się poznali i dlaczego nie pojawi się na pogrzebie przyjaciela.
Wieloletnia znajomość
Wielka strata
W rozmowie z "Super Expressem" Krzysztof Krawczyk wypowiadał się o zmarłym przyjacielu w samych superlatywach. Stwierdzi, że Wodecki był naszym skarbem narodowym i wielkim artystą. Przyznał również, że gdy dowiedział się o udarze i ciężkim stanie przyjaciela, załamał się. - Gdy zaczął chorować, wraz z zespołem przed każdym koncertem modliliśmy się o jego powrót do zdrowia. "Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie" odmawiamy za niego codziennie. Modlę się za niego z rodziną i przyjaciółmi - wyznał.
Wodecki nigdy się nie oszczędzał, dużo palił
Kolejny przyjaciel zauważył, że Wodecki dużo pracował i być może przesadzał z ilością koncertów. - Co do naszego ostatniego spotkania, nagrywaliśmy wtedy wspólnie kolędy i byłem zaskoczony jego dystansem do wszystkiego, był jakby nieobecny. Byłem zszokowany wiadomością, że nie było go dzień wcześniej na próbie, ktoś powiedział, że miał tego dnia dwa koncerty. Podejrzewam, że on nie potrafił odmówić ludziom koncertów i się zapracowywał. Oprócz tego palił jak smok, grał genialnie na trąbce i stąd wzięła się ta rozedma płuc - dodaje.
Nie pożegna przyjaciela
Zbigniew Wodecki zostanie pochowany we wtorek 30 maja na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Okazuje się jednak, że Krzysztof Krawczyk nie będzie brał udziału w ostatnim pożegnaniu kolegi.
- Najgorsze jest to, że nie będę na pogrzebie. Dlatego, że ja po pogrzebach mam stany depresyjne bardzo trudne do przewalczenia. Tak było po pogrzebie ojca, matki. Poza tym przeszkadza mi w chodzeniu sztuczne biodro. Kiedyś odważyłem się pójść na pogrzeb Meca i Kukulskiego i bardzo to przeżyłem. Mam też nagrania tego dnia. Żałuję, że nie będę na tej drodze, gdzie będą jego przyjaciele i rodzina - wyjaśnił artysta w "Super Expressie".