Krzysztof Zalewski o śmierci mamy. "Miałem makabryczne sny"
- Ostatnie dwa lata życia spędziła z wyrokiem - opowiada Krzysztof Zalewski w nowym wywiadzie. Piosenkarz, który stroni od ujawniania historii ze swojego życia prywatnego, wspomniał to, co działo się z jego mamą.
Niewiele osób wciąż wie, że Krzysztof Zalewski jest synem aktora i reżysera Stanisława Brejdyganta. Przez wiele lat Zalewski nie miał kontaktu z ojcem. Wychowywała go mama, która pod koniec lat 90. śmiertelnie zachorowała. Dopiero wtedy Zalewski poznał ojca, o czym opowiadał w jednym z wywiadów. W najnowszej rozmowie dla magazynu "Pani" wokalista wspomniał mamę i to, przez co przechodziła.
– Pamiętam, że były ferie zimowe 1997 roku, pewnego dnia obudziłem się, krzyczę do mamy, jak co dzień rano, która jest godzina, a ona mi nie odpowiada - wraca pamięcią.
Zobacz: Ralph Kaminski ocenia POCAŁUNEK z Krzysztofem Zalewskim: "Było BARDZO DOBRZE"
Gdy mama straciła przytomność, to Zalewski wezwał pogotowie. Diagnoza?
- To był guz mózgu, który nie manifestował się wcześniej w żaden sposób, nie było żadnych objawów. Na szczęście udało się ją odratować. Wycięli guz i przeżyła jeszcze prawie osiem lat - opowiada w "Pani".
Trudnym momentem była operacja guza mamy. Trafiła do szpitala, gdy Zalewski występował w "Idolu". Dzięki występowi w show jego kariera rozkwitła i zwrócił na siebie uwagę niemałej publiczności, ale mało kto wiedział, co działo się w jego życiu prywatnym.
- Jak tylko była wolna chwila, jeździłem do Lublina, żeby ją odwiedzić (...) Mama się któregoś razu nachyliła i powiedziała do mnie z troską: "Synek, kiedy przestaniesz się wygłupiać?". Bo ja nie śpiewałem, tylko krzyczałem jak pijany marynarz. Gdy program się skończył, mama miała operację, ale tym razem został jej niedowład lewej części ciała, więc ostatnie dwa lata życie spędziła z wyrokiem - wspomina.
Zalewski opowiedział też o tym, jak poradził sobie ze śmiercią mamy, która go wychowywała.
- To jest dziwne, ale tak naprawdę dotkliwie odczułem brak mamy pół roku później. To było tak odrealnione, że nagle jej nie ma, mój mózg tego nie rejestrował - mówi.
- Później przypomniały mi o jej śmierci powtarzające się makabryczne sny - dodaje. - Chwilę później, jak mama umarła, rozstała się ze mną moja dziewczyna. Mówiąc szczerze, poszedłem w długą... Przyszedł taki moment, że znalazłem swoje dno. Wiedziałem, że już od paru ładnych lat sobie nie radzę, że chciałbym żyć inaczej, ale jednak jakaś siła powodowała, że zbaczałem z tego kursu - opisał.