Książę Harry nie czuje się bezpiecznie w Wielkiej Brytanii. Chce przywrócenia ochrony
Kiedy książę Harry i Meghan Markle odsunęli się od rodziny królewskiej i zaczęli żyć na własny rachunek, automatycznie stracili prawo do policyjnej ochrony finansowanej z podatków Brytyjczyków. Harry przekonał się na własnej skórze, co to oznacza, w czerwcu 2021 r. Od tamtego czasu boi się o swoje bezpieczeństwo w ojczyźnie i walczy w sądzie, by to zmienić.
Jak donosi magazyn "People", książę Harry wytoczył sprawę sądową, której wyrok ma przywrócić mu prawo do policyjnej ochrony na terenie Wielkiej Brytanii. Nie chodzi przy tym wyłącznie o obstawę radiowozów, ale o całe zaplecze służb specjalnych i wywiadowczych, które na co dzień czuwają nad bezpieczeństwem członków rodziny królewskiej.
Harry stracił ten przywilej, gdy w styczniu 2020 r. zrezygnował z pełnionych funkcji i poleciał z żoną i synkiem do USA. Tam chroni go prywatna firma, która niestety nie zapewni mu bezpieczeństwa na takim samym poziomie, jaką miał za "czasów książęcych".
W piątek 18 lutego w londyńskim sądzie odbyła się rozprawa, na której Harry'ego reprezentowali adwokaci. Z ich narracji wynika, że "Harry nie czuje się bezpiecznie" bez policyjnej ochrony na terenie Wielkiej Brytanii. A z pewnością będzie chciał tam wracać, by spotkać się z rodziną, przyjaciółmi i dalej wspierać organizacje charytatywne "bliskie jego sercu".
ZOBACZ TEŻ: Jak długo mogą być dziećmi? Księżna Kate będzie musiała się tym martwić wcześniej, niż sądziła
Od czasu megxitu Harry ani razu nie był w ojczyźnie z żoną i dziećmi. Ale w tym roku nadarza się doskonała okazja na rodzinne spotkanie, gdyż królowa Elżbieta II obchodzi 70. rocznicę panowania. Niestety po tym, co zdarzyło się w zeszłym roku, Harry uważa zabieranie dzieci do Wielkiej Brytanii za bardzo ryzykowne.
Przypomnijmy, że w czerwcu 2021 r. wrócił do kraju na odsłonięcie posągu księżnej Diany. Po uroczystej ceremonii wracał autem i był ścigany przez grupę paparazzi. Nic więc dziwnego, że chciałby uniknąć podobnej sytuacji w przyszłości. Szczególnie jeśli towarzyszyłyby mu malutkie dzieci.