Lech Wałęsa nie wytrzymał. Musiał się napić
Lech Wałęsa był współzałożycielem i pierwszym przewodniczącym NSZZ "Solidarność". Z tej okazji został zaproszony na sztukę o "Solidarności" i ludziach ze Stoczni Gdańskiej. Przedstawienie jednak niezbyt przypadło mu do gustu. Dlaczego?
Wydarzenie zostało zorganizowane w klubie teatralnym w postoczniowym budynku. Wydawać by się mogło, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Klimat był nie do podrobienia, a chwila miała być wyjątkowa. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Lech Wałęsa został przywitany brawami. Zanim rozpoczął się spektakl, były prezydent wygłosił przemówienie. Później aktorzy zaczęli czytać sztukę Mariusza Babickiego i Pawła Niewiadomego "Koci, koci łapci". Autorzy stawiają w niej pytanie, co stało się z wartościami i ideałami, które mieli kiedyś ludzie.
Lech Wałęsa musiał się napić. "To mnie zabolało"
Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Na scenie pojawili się Marta Kalmus Jankowska, Rafał Ostrowski, Grzegorz Gzyl. Niestety Lech Wałęsa wytrzymał tylko pierwszy akt. W pewnym momencie po prostu wstał i wyszedł się napić.
- Nie spodobała mi się, ja jestem za tym, żeby coś robić, co wpływa na zmiany, na logikę, na osiągnięcia, a oni podnosili takie rzeczy dyskusyjne, "Sto milionów" na przykład. To mnie nie zabolało, ale ja myślałem, że ci ludzie rozumieją to - powiedział w rozmowie z "Faktem" Lech Wałęsa. - "Sto milionów" dotyczyło uwłaszczenia. Chciałem, by przynajmniej jedna czwarta Polaków wykupiła polski majątek narodowy, w tym Stocznię, to by wystarczyło, by Polska się wzbogaciła, ale nie daliście mi tego zrobić i wyszło, jak wyszło.
"Sto milionów" było propozycją Lecha Wałęsy, który chciał rozdać majątek narodowy obywatelom w 1990 r. - W Gdańsku było mnóstwo działek, nie wiadomo było, czyje są, bałem się, że prezydent miasta sprzeda mi pół miasta. Ale jak ludzie kupią za 100 mln zł, to zostanie to w polskich rękach. To był fenomenalny plan. Oni podczas tego spektaklu tego nie zrozumieli - podsumował były prezydent.
Były prezydent zwrócił również uwagę na wulgaryzmy, które pojawiły się w sztuce. Lech Wałęsa przyznał, że "nie przekreśla tej sztuki", ale twórcy powinni zauważyć, że "Solidarność" odniosła "największe w Polsce pokojowe zwycięstwo".