Tłumaczy przepychankę na pogrzebie Krawczyka. Miał ważny powód
Nie widać końca konfliktu, który rozgorzał po śmierci Krzysztofa Krawczyka między Marianem Lichtmanem a Andrzejem Kosmalą. Dwaj przyjaciele zmarłego muzyka rzucają pod swoim adresem kolejne oskarżenia i ujawniają kulisy przepychanki, do której doszło na pogrzebie.
Marian Lichtman, z którym Krawczyk na początku swojej kariery występował w zespole Trubadurzy, ujawnił niedawno, że nie był mile widziany podczas pogrzebu przyjaciela. Jak pisały tabloidy, od wdowy po Krawczyku Lichtman miał usłyszeć, by "zjeżdżał". Na te rewelacje kolorowej prasy błyskawicznie zareagował Andrzej Kosmala, menadżer Krawczyka, tłumacząc na Facebooku, dlaczego na pogrzebie doszło do takiej sytuacji. Nie szczędził pod adresem perkusisty Trubadurów gorzkich słów, zarzucając mu, że promuje się na śmierci Krawczyka. "Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: 'zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża' (...)" - napisał Kosmala, twierdząc, że Lichtman na pogrzebie "rozpychał się, by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały".
Na te zarzuty Lichtman odpowiedział m.in. w rozmowie z WP. Twierdzi, że za oskarżeniami Kosmali stoi personalna niechęć do niego i do bliskiej relacji, jaka łączyła go z Krawczykiem nawet po odejściu z zespołu.
Ostatnie pożegnanie Krzysztofa Krawczyka. Na zawsze zostanie w naszej pamięci
- Pan Kosmala nigdy nie pałał sympatią do mnie. Zazdrościł mi, bo moja przyjaźń z Krzysiem trwała, a Kosmala nie mógł tego znieść. Piękne czasy w Trubadurach, a potem jeszcze 40 lat braterstwa z Krzysiem. Nasza więź nigdy nie przestała istnieć. Gdy w zeszłym roku miałam koronawirusa, Krzysiek sam dzwonił do mnie i pytał o zdrowie. A do tego ująłem się kiedyś w mediach za synem Krawczyka, Krzysztofem juniorem, w jakimś sporze rodzinnym. To syn Krawczyka z małżeństwa z Haliną Żytkowiak. Kosmali to się nie spodobało - wyznał w rozmowie z WP.
Marian Lichtman szczegółowo zresztą opisuje okoliczności przepychanki, do której doszło na pogrzebie Krawczyka. Jak twierdzi, także podczas tej ceremonii wstawił się za synem Krawczyka.
- Dostrzegłem gdzieś z tyłu Krzysia, syna piosenkarza. Można powiedzieć, że był bojkotowany, więc ja go popchnąłem naprzód i powiedziałem: "Idź, pożegnaj swojego tatę". Tak zrobił, choć nieśmiało, a jak zobaczył to Kosmala, to prawie szału dostał. Stanąłem przy Krzyśku i również pożegnałem zmarłego, bo to był mój największy przyjaciel - wyznał z kolei "Faktowi" muzyk Trubadurów.