Magdalena Modra
Nie myślałam wtedy o sobie, moja świadomość skierowana była w stronę Lei. Po wypadku wyciągnęłam córeczkę z samochodu, zadzwoniłam do męża. Skąd miałam na to siły i jak pokonałam ból, tego nie wiem. Jej bezpieczeństwo było dla mnie nadrzędne. Na początku nikt nie podejrzewał u mnie aż tak poważnych obrażeń, ponieważ osoba z takimi uszkodzeniami wewnętrznymi nie byłaby w stanie zrobić tego wszystkiego, co ja zaraz po wypadku. Dopiero jak miałam pewność, że Lea jest bezpieczna, że jest ze swoim tatą, wtedy puściło.