Maja Ostaszewska o pomocy uchodźcom z Ukrainy. "Część Polaków będzie chciała wiedzieć, co dalej"
- Myślę, że Polacy udowodnili, że potrafią być otwarci, wspaniałomyślni, szalenie hojni. To jest zryw, z którego możemy być dumni – mówiła w "Faktach po Faktach" Maja Ostaszewska. Aktorka punktowała, że same oddolne inicjatywy nie wystarczą. Wsparcia potrzebują nie tylko osoby przybywające z Ukrainy, ale również te, które im pomocy udzielają.
Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę do Polski przybyło ponad 1,3 mln uchodźców uciekających przed wojną. Nikt nie jest w stanie przewidzieć rozwoju wypadków, ani tego, kiedy wojna się skończy. Bieżące informacje znajdziecie w liveblogu WP Wiadomości. Pewne jest jedno, liczba obywateli Ukrainy przyjeżdżających do naszego kraju wciąż rośnie. Polacy zaś wykazali się niezwykłą empatią i zdolnością mobilizacji. Zaledwie w dobę potrafili zjednoczyć się, by błyskawicznie zaoferować sąsiadom ze Wschodu choćby doraźną pomoc. Mobilizacja wciąż trwa, ale zdajemy sobie sprawę, że nie może to być chwilowy zryw, a o akcjach pomocowych i potrzebnych rozwiązaniach należy myśleć długofalowo.
Właśnie o tym, a także o niemałym podziwie dla tego, co robią rodacy w całym kraju, mówiła Maja Ostaszewska. Aktorka znana jest z działalności prospołecznej i tego, że kiedy w grę wchodzi pomoc innym, nie waha się jej udzielić. Tylko przed kilkoma miesiącami angażowała się w niesienie pomocy osobom koczującym na polsko-białoruskiej granicy, a w mediach społecznościowych pisała o dramatycznej sytuacji wielu z nich. Teraz gościła w TVN24 w programie "Fakty po Faktach". Aktorka opowiadała o tym, co sądzi o zrywie Polaków i ich poszczególnych inicjatywach.
Zobacz wideo: Polskie gwiazdy angażują się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Dają przykład innym
- Myślę, że Polacy udowodnili, że potrafią być otwarci, wspaniałomyślni, szalenie hojni. To jest zryw, z którego możemy być dumni. Pomoc właściwie z każdej strony dociera do potrzebujących. Zawsze też tak myślałam, że jeśli naszego społeczeństwa się nie zatruwa niechęcią i nie straszy wobec innych, to mamy taką zdolność. Tutaj sprawdziła się fenomenalnie. Wśród moich znajomych każdy w jakiś sposób pomaga – wyjawiła na antenie.
Maja Ostaszewska sama aktywnie angażuje się we wszelkiego rodzaju działania. Jest też jedną z wielu osób, które przyjęły do swojego domu ukraińską rodzinę. Podkreśliła jednak, że chociaż to szczodry gest, nie ma zamiaru się nim chwalić. Zaznaczyła, że w obecnej sytuacji jest wykonywany przez wielu polskich obywateli, nie jest więc szczególnie unikatowym, a najzwyczajniej przyzwoitym. Aktorka dodała, że angażuje się także w inne inicjatywy, by móc pomóc jak największej liczbie osób. - Potrzebujemy poczucia wspólnoty i dzielenia się tym ze sobą – stwierdziła.
Ostaszewska podkreśliła także, że kryzys migracyjny jest palącym problemem, ale rozgrywa się nie tylko na granicy polsko-ukraińskiej. Wciąż trwa na polsko-białoruskiej, dlatego też jest w stałym kontakcie z fundacjami udzielającymi pomocy osobom przebywającym właśnie tam. W obliczu rosnącego kryzysu aktorka punktowała, że potrzebne są konkretne działania rządzących. I to natychmiast.
- To, że ponad milion osób znalazło schronienie, to jest dobre serce Polaków. Ten zryw jest przepiękny, wszyscy się z niego cieszymy, jesteśmy wzruszeni, poruszeni, natomiast co dalej? Część z nas może pozwolić sobie, żeby opiekować się taką rodziną przez rok czy dłużej, ale część za miesiąc czy dwa będzie chciała wiedzieć, co dalej – podsumowała.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski