Rozmowa z aktorem
Aktorstwo czasem wymaga scen bliskości z partnerką. Jak sobie z nimi radzisz? Czy po latach jest to tak samo krępujące, jak na początku?
- Jest to bez wątpienia jedna z najtrudniejszych stron tego zawodu. Tutaj magia kina pomaga bardzo i to, czego doświadcza widz nie ma nic wspólnego z tym, czego doświadcza aktor. Technika, sposób ustawienia kamery i odpowiedni montaż mogą zdziałać cuda. Tak się cieszę, że technika poszła do przodu (śmiech).
Wielu aktorów pragnie kiedyś zagrać szaleńca albo czarny charakter, którego widzowie będą się bali. A o jakiej roli marzy Marcin Rogacewicz?
_- Kiedyś interesowało mnie ekstremum. Niezależnie od tego, jaka byłaby to postać. Miałem też czas fascynacji kinem kostiumowym, chęć zbliżenia się do innej epoki. Ale zawsze najważniejsze jest dla mnie dobrze wykonane zadanie i żywy kontakt z publicznością. Natomiast chętnie zmieniłbym Daniela Craiga w następnej części Jamesa Bonda (śmiech). _