FMariusz Czajka dzieli się swoją dramatyczną sytuacją. "Musiałem klęknąć i żebrać"
Aktor Mariusz Czajka był zmuszony prosić nieznajomych o pomoc finansową. Potrzebował 8 tys. zł. na pogrzeb mamy. Wsparcie internautów było tak duże, że udało się zebrać znacznie więcej, bo 50 tys. Pod adresem aktora pojawiło się wiele nienawistnych komentarzy. Odpowiada.
O problemach finansowych aktora było głośno już w październiku 2019 r. Wtedy tabloidy donosiły o tym, że musiał przeprowadzić się do maleńkiego mieszkania mamy, by pomagać jej w codziennym życiu. Kobieta chorowała na Parkinsona i nadciśnienie. Wybuchła pandemia i sytuacja aktora drastycznie się pogorszyła. Mama nie mogła wychodzić z domu, natomiast on stracił wszystkie możliwości zarobku. W listopadzie ubiegłego roku Czajka zwrócił na siebie uwagę, gdy krytykował artystów, którzy dobrze zarabiają, nie muszą martwić się o pieniądze, ale i tak narzekają na zarobki. Punktował szczególnie Marylę Rodowicz.
Szybko wyszło na jaw, że jego frustracja nie wzięła się znikąd. Czajka z dwoma kredytami, 2 córkami na utrzymaniu, ledwo wiążący koniec z końcem stracił mamę. I nie miał nawet za co jej pochować.
Zobacz: Gwiazdy klepią biedę przez pandemię koronawirusa
- Stałem w rozkroku, bo stać mnie było tylko na to, by spalić mamę. Miałem opcję, że zakopię ją w ogródku, albo wezmę urnę pod pachę i wyskoczę z okna. Byłem na granicy życia i śmierci, bo nie wiedziałem, co zrobić z mamą - wyznaje teraz w rozmowie z "Faktem".
Czajka poprosił o pomoc internautów. Zaledwie w ciągu jednej doby uzbierało się ponad 40 tys. złotych. Ostatecznie kwota sięgnęła ponad 50 tys. Niestety pojawiły się nienawistne komentarze, że w ten sposób aktor "dorobił się".
- Hejterom powiem, że to nie jest kwota, która trafia do mojej kieszeni. Portal, na którym była zbiórka bierze 7 proc., czyli około 4 tysięcy, podatek od wzbogacenia 19 proc. trafia do ZUS-u, czyli 9 tysięcy. A nadwyżkę postanowiłem przeznaczyć na nagrobek, bo podczas odsuwania płyty, pękła. A skoro ludzie z serca mi dali pieniądze, to go zrobię, bo to się mamie należy - wyjaśnia aktor.
Czajka, choć jest rozpoznawalną osobą, to zdecydowanie nie majętną. Przyznaje, że ludzie zbyt często i zupełnie niesłusznie łączą popularność z opływaniem w luksusy.
- Przez ostatnie lata miałem mnóstwo spektakli w miesiącu i zapierdzielałem na 3 zmiany, by wystarczyło. Ciężko tyrałem, by związać koniec z końcem, a nie żyć w luksusie. Mam samochód wart 4 tysiące, a nie jakąś super brykę, o jakim luksusie my mówimy. Miesięcznie mam około 7 tysięcy opłat i mimo że nie pracowałem przez pandemię, musiałem to płacić - komentuje.
I dodaje: - Musiałem klęknąć i żebrać. To smutne po 40 latach pracy.