Martyna Gliwińska zniknęła z Instagrama. Tłumaczy, co się stało
Martyna Gliwińska miała chwilową przerwę w funkcjonowaniu na Instagramie. Nieplanowaną, bo jak się okazało, jej profil został usunięty. Przysporzyło jej to sporo kłopotów, ale ostatecznie udało się jej wrócić. Teraz mówi fanom, co się wydarzyło.
Martyna Gliwińska w przestrzeni publicznej funkcjonuje zazwyczaj jako była partnerka Jarosława Bieniuka i matka jego najmłodszego syna. W sieci ma własne, całkiem spore grono odbiorców i spełnia się jako influencerka. Na samym Instagramie śledzi ją ponad 50 tys. osób. Choć publikowanie postów w sieci nie jest jej jedynym zajęciem –ukończyła architekturę wnętrz, ale nie kryje, że to właśnie działalność w popularnym serwisie społecznościowym jest głównym źródłem jej utrzymania.
W ostatnim czasie mierzyła się jednak z dużym problemem, gdyż jej konto zniknęło z Instagrama. Celebrytka nie mogła używać go przez przeszło dwa tygodnie.
Obserwujący ją w sieci kontaktowali się z nią za pomocą m.in. Facebooka, chcąc dowiedzieć się, co się stało i czy przypadkiem ktoś nie ukradł Gliwińskiej konta. W końcu oficjalnie głos zabrała sama zainteresowana, kiedy tylko odzyskała swój profil.
Zobacz wideo: Oliwia Bieniuk zdradza, jak zareagował jej tata na wieść o "Tańcu z Gwiazdami"
Wyjawiła, że nikt nie ukradł jej konta, ani nie padła ofiarą ataku hakerskiego. W pewnym momencie nie mogła się zalogować – okazało się, że profil został zdezaktywowany. Z powodu naruszenia regulaminu Instagrama. Gliwińska tłumaczy, że sytuacja była o tyle zaskakująca, że nie dostała żadnego oficjalnego maila ani komunikatu w tej sprawie. Poszukując przyczyn na własną rękę dowiedziała się, że konto prawdopodobnie zostało usunięte, bo "próbowała podszyć się pod inną osobę". To – jak zapewnia – jest bzdurą.
- Opcje są dwie. Albo Instagram usunął moje konto w wyniku błędu, albo ktoś sukcesywnie zgłaszał mój profil i chciał spowodować, żebym zniknęła – stwierdza gorzko w Instastory.
Przyznała też, że sytuacja, w której walczyła o odzyskanie konta była dla niej naprawdę sporym problemem. Nie ze względu na kontakty towarzyskie w sieci, ale kontrakty reklamowe, dzięki którymi zarabia na utrzymanie swojej rodziny.
– To tak, jakby ktoś zabrał mi pracę i kazał ot tak wymyślić coś innego – mówi w nagraniu.
Ostatecznie udało jej się odzyskać profil, choć przyznaje, że nie było to łatwe. Wyjawiła, że konsultowała się ze specjalistami, prawnikami, ale nie mogła zrobić wiele więcej, niż pisać kolejne pisma i prośby. Wysyłała je do skutku. To samo zaleca swoim obserwatorom, jeśli doświadczą podobnej sytuacji. Dodatkowo zaapelowała do nich o większą ostrożność w sieci.