Meghan i Harry jednak działają. Wydało się, czym się zajmują
Harry i Meghan byli ostro krytykowani za to, że nie podejmują żadnych działań w czasie, gdy wszyscy próbują jakoś pomóc w walce z pandemią. Była książęca para wiele zapowiadała, niewiele zrobiła. Przynajmniej nie oficjalnie. Jak teraz się dowiadujemy, jednak znaleźli sobie zajęcie.
Już nie mogą nazywać się książęcą parą. Harry i Meghan od początku kwietnia oficjalnie wiodą już swoje nowe, upragnione życie. Czy jest takie, jak się spodziewali? Na pewno inaczej wyobrażali sobie to ich fani. Wiele osób liczyło, że gdy Harry i Meghan "oderwą się" od brytyjskiej monarchii, będą mogli więcej. Że będą wypowiadać się częściej na tematy polityczne, społeczne i zdrowotne. A jak jest?
Zobacz: Meghan Markle może wystąpić w reality show
Pandemia zastała Meghan w Kanadzie. Harry na czas zdążył wrócić do rodziny prosto z Wielkiej Brytanii, gdzie odbębnił ostatnie obowiązki wobec dworu. Dzisiaj sporo mówi się o tym, że para przeniosła się do Los Angeles, gdzie uwiła sobie nowe gniazdko.
No właśnie - najwięcej o tej parze mówi się w kontekście tego, gdzie mieszkają i kto płaci za ich ochronę. A co z projektami, fundacjami i działaniami pro-społecznymi, które tak gorąco zapowiadali jeszcze jakiś czas temu?
Dziennikarze ETonline.com dowiedzieli się, co robią podczas kryzysu Harry i Meghan.
Okazuje się, że para z dala od zainteresowania mediów działa jako... wolontariusze.
Udało się potwierdzić, że Harry i Meghan dołączyli do Project Angel Food. Dostarczają osobiście paczki z jedzeniem dla tych, którzy nie mogą sami zrobić sobie zakupów ze względu na to, że są chorzy lub w niemocy.
Richard Ayoub, który zarządza projektem, przyznał, że był podekscytowany tym, że Harry i Meghan włączyli się do pomocy.
Para po raz pierwszy dowoziła jedzenie w niedzielę wielkanocną. Kolejny raz dostarczyli jedzenie potrzebującym w środę, 15 kwietnia.
- Powiedzieli, że usłyszeli, że nasi kierowcy są przeciążeni nawałem pracy i że pomogą, odciążając kierowców z części dostaw - skomentował Ayoub.
- Jestem w ogromnym szoku, że to nas wybrali. Chcą pomóc naszej społeczności. Nasi klienci to osoby z grup ryzyka, które mogą najłatwiej zarazić się koronawirusem. Mają nadwyrężony system odporności przez choroby serca, płuc, cukrzycę, są to też osoby po 60. roku życia - dodał.
Na takie działania Meghan i Harry'ego wszyscy czekali. Dobrze wiedzieć, że pomagają. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do innych gwiazd nie zrobili sobie sesji zdjęciowych z paczkami czy z potrzebującymi pomocy seniorami.