Wszystko było ukartowane. Cel spotkania był inny, niż sądzicie
Zmarła królowa Elżbieta II, król Karol III głośno powiedział, że kocha Harry'ego i Meghan, a William spotkał się z bratem i bratową, choć ich stosunki od dłuższego czasu są lodowate. Po co ta szopka? Wszystko zdradził fotograf.
Brytyjska rodzina królewska ma masę problemów, z księciem Andrzejem i koszmarnymi oskarżeniami na czele. Poza tym książę William oraz księżna Kate wciąż jeszcze w pełni nie pogodzili się z Harrym i Meghan (nie żeby ta dwójka szczególnie o to zabiegała), a to bardzo źle wygląda. Bo przecież kto jak kto, ale royalsi powinni świecić przykładem.
Przez laty, zanim do Kate, Williama i Harry'ego dołączyła Meghan, poddani uwielbiali oglądać szczęśliwych, uśmiechniętych, świetnie czujących się w swoim towarzystwie braci. Kate z "chłopakami" grywała w piłkę i odwiedzała muzea. Byli trio idealnym. To się jednak skończyło i nic nie wskazuje na to, że kontakty między braćmi wrócą do normalności.
A jednak William i Harry 10 września spotkali się przed zamkiem Windsor, wspólnie obejrzeli kwiaty i laurki pozostawione przez Brytyjczyków dla ich zmarłej babci i porozmawiali z poddanymi. Byli wobec siebie uprzejmi, ale chłodni, a oczy wszystkich zwrócone były na Meghan. To ona przedstawiana jest często jako czarna owca, która rozbiła perfekcyjne braterskie układy w drobny mak.
I właśnie ze względu na kontrowersje, które wzbudza żona młodszego z książąt, William i Karol III zrobili, co mogli, aby Meghan i Harry pokazali się razem z innymi członkami rodziny królewskiej jeszcze przed pogrzebem Elżbiety II.
- Gdyby Meghan pojawiła się na pogrzebie w poniedziałek, wszystkie gazety mówiłyby o niej, a król tego nie chce. On chce, żeby tego dnia mówiono tylko o królowej Elżbiecie II - zdradził Arthur Edwards, królewski fotograf, w rozmowie z Piersem Morganem.
Pierwszy krok wykonał król, mówiąc pozytywnie o synu i synowej, kolejny należał do Williama, który zaprosił Harry'ego i Meghan na wspólne wyjście.
Obojętnie co dzieje się między braćmi, ich relacje nie mogą zakłócać pogrzebu. A najlepiej, gdyby konflikt zbladł na tyle, by przestał być dostrzegalny dla poddanych. Rodzina rodziną, ale dla króla, tak jak wcześniej dla jego matki, przede wszystkim liczy się monarchia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo