Meghan i Harry pozywają. Ich zdaniem paparazzi przekroczyli wszelkie granice
To kolejny pozew przeciwko mediom, jaki złożyli Meghan i Harry. Była para książęca oskarża paparazzi o naruszenie prywatności. Poszło tym razem o zdjęcia, które zrobiono małemu Archiemu przy pomocy teleobiektywów lub drona. I czara goryczy się przelała.
Meghan i Harry złożyli pozew przeciwko paparazzi i mediom, które opublikowali zdjęcia zrobione z ukrycia małemu Archiemu. Para jest zdania, że nie może uciec od paparazzi i nie są bezpieczni nawet na terenie swojej prywatnej posiadłości. I o ile zdjęcia zrobione im na ulicy, to nic złego, tak fotki strzelane z drona puszczanego tuż nad ich domem, to przekroczenie nie tylko wszelkich standardów, ale przede wszystkim naruszenie prawa, jakie lata temu przyjęto w Kalifornii.
Na zdjęciu, które ma być podstawą złożenia pozwu, widać księcia i księżnę Sussex razem z 14-letnim Archiem na tyłach ich posiadłości w okolicach Los Angeles. Paparazzi mieli zrobić te zdjęcia na początku tego roku.
Zobacz: Meghan zmieniła wizerunek
Pozew to nowy odcinek wojny między mediami a Meghan i Harrym. Czytamy: "Zrobili wszystko, co było w ich mocy, żeby trzymać swoje życie w cieniu - z wyjątkiem ich powiązań z różnymi projektami, z ich pracą, która ich zdaniem oczywiście nadaje się na temat artykułów. Ale zdjęcia, za które pozywają, nie są newsami. To nie jest sprawa publiczna. To zastraszanie".
Kto to zrobił?
Jak pisze "New York Times", Meghan i Harry zwrócili ostatnio uwagę, że ktoś kupuje zdjęcia paparazzi, na których widać ich syna. Podpisano je tak, jakby zrobione były podczas publicznego wyjścia pary w Malibu. Tyle że para nie pojawiała się nigdzie z Archiem od miesięcy. Wtedy zrozumieli, że naruszono ich prawo do prywatności, bo zdjęcia zrobiono, gdy przebywali w swoim domu.
W pozwie nie padają konkretne nazwiska. Prawnik pary apeluje, że jeśli ktoś wie, kto mógł zrobić te zdjęcia (dziś zniknęły już ze wszystkich mediów), powinien się do nich zgłosić.
Harry i Meghan punktują wprost "Daily Mail" za to, że ujawnili dokładne lokalizacje wszystkich domów, w których mieszkali na terenie Kanady i USA po "megxicie".
Helikoptery nad głowami
Czytamy, że Harry i Meghan zasadzili gęstą roślinność, by osłonić swoją posiadłość przed wścibskimi. To jednak niewiele daje. Nad głowami latają im drony, a nawet helikoptery.
Piszą w pozwie: "Niektórzy paparazzi i przedstawiciele mediów wysyłali drony, które latały 20 metrów nad domem, czasem zdarzało się to 3 razy dziennie. Wszystko po to, by zdobyć zdjęcie pary lub ich syna. Niektóre z tych zdjęć udało się sprzedać i opublikować".
Dalej jest jeszcze ciekawiej: "Media wysyłały helikoptery, które latały nad podwórkiem rezydencji najwcześniej o 5.30, a najpóźniej o 19 wieczorem, budząc sąsiadów i ich syna. Dzień po dniu. Byli i tacy, którzy wycinali dziury w płocie ochronnym, żeby przez nie wyglądać".
To nie będzie z pewnością ostatni pozew złożony przez tę parę. Harry jest wyjątkowo zmotywowany do walki. Dobrze wie, co może stać się, gdy paparazzi zaczną przekraczać granicę w pogoni za zdjęciami. Mówi się od lat, że właśnie dlatego zginęła księżna Diana, jego mama. Uciekała przez paparazzi. I warto dodać, że to podobno po tamtych wydarzeniach w Kalifornii zaadaptowano prawo tzw. anty-paparazzi. Dziś ma chronić syna tragicznie zmarłej księżnej.