Był ślub, a potem miliard funtów zysku? Meghan swoje, a tabloid podaje swoje wyliczenia
Meghan walczy w sądzie z brytyjskim tabloidem. Sprawa robi się coraz bardziej absurdalna. Jakie są nowe wieści? Strony sporu wyliczają, ile funtów zapłacili za ślub podatnicy i jak ślub przełożył się na wzrost zysków lokalnych biznesów i turystyki.
Meghan wytoczyła walkę Associated Newspapers Limited, czyli wydawcy "Daily Mail". Poszło o prywatny list księżnej do ojca, Thomasa, który można było przeczytać na stronach brytyjskiego tabloidu. "Daily Mail" od wielu miesięcy nie kryje negatywnego nastawienia do Amerykanki. Meghan była i jest krytykowana absolutnie na wszystko, co postanowiła w końcu ukrócić. Meghan i Harry najpierw odcięli tabloidom dostęp do oficjalnych informacji o ich działalności, a następnie pozwali Mail on Sunday. Zaczęła się brudna walka.
Zobacz: Rocznica ślubu Harry'ego i Meghan. Rodzina królewska nie złożyła życzeń, konflikt narasta
"Daily Mail" publikuje informacje o tym, co pojawiło się w papierach sądowych, które złożyli ostatnio prawnicy Meghan. A dotyczą one wpływu (byłej) księżnej na przychody m.in. z turystyki. Chodzi głównie o funty, które turyści zostawiali w kraju po książęcym ślubie.
Według prawników Meghan dzięki ceremonii kraj zyskał miliard funtów. Wpływy, które udało się osiągnąć dzięki wielkiemu, publicznemu, medialnemu ślubowi, przekraczałyby w takim wypadku znacznie sumę, którą trzeba było wydać, żeby to wydarzenie zorganizować. A ślub Meghan i Harry'ego kosztował 32 mln funtów.
Taka suma za ślub, który trwał kilka godzin, robi wrażenie. "Daily Mail" od początku utrzymywał, że za wystawną ceremonię na pokaz płacili podatnicy. To był jeden z głównych zarzutów przeciwko Meghan i Harry'emu.
Dziennikarze tabloidu nie pozostawili wyliczeń prawników Amerykanki bez odpowiedzi.
Punktują, że podatnicy wyłożyli z własnych kieszeni 30 mln funtów na ślub. Te pieniądze pokryły koszty ochrony wydarzenia (zabezpieczenie budynków, ulicy, pilnowanie tłumów i zgromadzonych w Windsorze VIP-ów).
"Daily Mail" nie może pogodzić się też ze stwierdzeniem, że dzięki ceremonii kraj zarobił aż miliard funtów. Przytaczają więc wyliczenia firmy konsultingowej Brand Finance, zdaniem której wpływy z turystyki przyniosły wtedy "zaledwie" 300 mln funtów.
Gdzie więc te 700 mln, o których mówią prawnicy Meghan? Te znajdą się, jeśli doliczy się inne sektory gospodarki, m.in. modowy, sprzedaży detalicznej.
Dziennikarze pokusili się też o wyliczenia, ile Meghan wydała na daną rzecz. I tak za suknię ślubną, kwiaty, jedzenie i napoje trzeba było wyłożyć milion funtów. Szklany namiot, w którym odbyło się przyjęcie po ceremonii kościelnej kosztował 300 tys. funtów. Za tort policzono aż 50 tys. funtów, a kwiaty, którymi ozdobiono zamek - 110 tys. funtów.
Ślub Meghan i Harry'ego miał wpływ na brytyjską gospodarkę. To jest nie do podważenia. Podaje się nawet, że Airbnb na wynajmie mieszkań i domów zarobiło dzięki temu 12 mln funtów, a otwarte dłużej puby i restauracje wygenerowały 10 mln funtów.
Jak skończy się proces Meghan przeciwko tabloidowi? Wygląda na to, że to Meghan będzie miała przewagę, skoro "Daily Mail" wytyka jej prawnikom takie absurdy jak powyższy. Sprawa toczy się od października 2019 r. i końca nie widać. Na pewno możemy spodziewać się, że będą wypływały nowe tajemnice byłej księżnej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Lista kłamstw tabloidów o księżnej Meghan