Joanna Liszowska na podwójnym gazie
W 2014 roku Joanna wjechała swoim porsche w tył innego samochodu. Wezwana na miejsce policja stwierdziła po badaniu alkomatem, że aktorka ma 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Liszowska niemal od razu wydała oświadczenie, w którym ubolewała nad swoim postępowaniem. Jak to gwiazdy mają w zwyczaju tłumaczyła, że to „tylko” kwestia kilku lampek wina wypitych poprzedniego dnia do kolacji oraz małej ilości snu.
Aktorka mimo przyznania się do winy, miała żal do… mediów. Gwiazda Polsatu ubolewała, że została zaszczuta. Doprawdy? - Incydent się wydarzył, do czego się przyznaję i nad czym ubolewam. Konsekwencje prawne - jakiekolwiek będą - są absolutnie słuszne. Wszystkie inne historie powstałe wokół tego wydarzenia stworzyli obcy ludzie, niemający żadnego pojęcia o mnie i moim życiu - powiedziała gwiazda.
W obronie Liszowskiej stanął jej mąż Ola Serneke, który wziął winę na siebie. - Chyba zrozumiał, że jest w tym również trochę jego winy. Joasia była zmęczona sytuacją, w której dzieci i dom są tylko na jej głowie - powiedziała "Rewii" znajoma Liszowskiej.