"Nie jesteśmy na siebie skazani"
Kariera artystyczna Nataszy Urbańskiej zaczęła się w Teatrze Buffo, któremu szefuje do dziś Janusz Józefowicz, prywatnie mąż artystki. Zafascynowała się nim jako 17-latka. Powoli zaczęło rodzić się głębsze uczucie.
- Zamiast przechodzić, to zaczęło się we mnie coraz bardziej rozwijać. Ja wierzyłam w to, że on będzie moim mężczyzną. Jeszcze nie teraz, ale czułam, że on to ten ktoś. Ktoś wyjątkowy - opowiadała w rozmowie z Izabelą Janachowską.
Józefowicz był wtedy żonaty, ale jego małżeństwo przechodziło już od dłuższego czasu kryzys. Ostatecznie odważył się na związek ze swoją podwładną po tym, jak zdała maturę.
"Bolesławie, Zofio, kocham państwa córkę, zrobię dla niej wszystko, by była szczęśliwa" - oznajmił rodzicom swojej ukochanej.
Po rozwodzie Józefowicz oświadczał się Urbańskiej aż trzykrotnie. Pobrali się w sierpniu 2008 r., pięć miesięcy później urodziła się Kalina. Po 15 latach małżonków nadal cieszy każdy kolejny dzień spędzony ze sobą.
- Między nami nie ma monotonii. Bo najbardziej związkowi zagraża chyba nuda. I schematyzm. A my żyjemy dynamicznie. Natasza nie musi wisieć mi na ramieniu, a ja nie muszę ciągnąć jej za sobą. Myślę, że u nas najważniejsze jest to, że możemy być ze sobą, nie będąc na siebie skazani - stwierdził mąż Nataszy Urbańskiej w "Vivie!".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.