Nergal w kilka dni zebrał fortunę. Pieniądze płyną z całego świata
Adamowi Nergalowi Darskiemu, liderowi metalowego zespołu Behemoth, nieobce są sądowe sale. Od lutego 2008 r. praktycznie nieprzerwanie toczą się przeciwko niemu sprawy o obrazę symboli narodowych i uczuć religijnych. Przed tygodniem muzyk rozpoczął internetową zbiórkę funduszy pod hasłem Ordo Blasfemia, chcąc walczyć z - jak mówi - "katolicką opresją".
- Przez kilkadziesiąt lat obalaliśmy reżim komunistyczny, żeby zamienić siekierkę na kijek, na katolicki fundamentalizm, który włazi nam butami brudnymi od gnoju w prywatne życie. Trzeba o tym głośno mówić, nie bać się i odpowiadać gromkim "nie" –mówi Darski o akcji, podczas której zebrano już ponad 180 tysięcy złotych.
- Moja akcja wyrasta ponad to, czym zajmuję się na co dzień, to coś większego niż moja twórczość. Brzmi to może trochę pretensjonalnie, trochę patetycznie, ale robimy coś dla naprawdę dużej sprawy. Bo ja sam jestem jedynie częścią ogromnej, opozycyjnej fali – twierdzi Nergal, dodając: - Ogólnopolskie w…ienie zaczyna sięgać zenitu. A ta akcja jest niczym innym jak komunikatem o treści "Słuchajcie, próbują nam urządzić państwo policyjne i wyznaniowe".
Jak Nergal zatem tłumaczy kolejne wyborcze zwycięstwa PiS? Mówił nam o tym w zeszłym roku, tuż po pierwszym lockdownie, gdy rozmawialiśmy o nowej płycie jego projektu Me and That Man. Przyznał wtedy, że przeciwnicy dobrej zmiany żyją w swojej bańce, a zwolennicy - w swojej:
- To jest budowanie bezrefleksyjnej masy, pisowskiego elektoratu, który zachłysnął się pięciuset złotymi […] Sam żyję w bańce, między Sopotem a Warszawą i otaczam się ludźmi, którzy czytają książki, podróżują i tak się cały czas dziwimy, kto na ten PiS głosował. No jak to kto? Wieś. I małe miasta. A jak często jestem gościem w Pierdziszewie Górnym, siedzę pod budką z piwem i odwiedzam lokalnego rolnika? Nigdy. Więc nie wiem, co tam się dzieje, jak wygląda »ta« Polska – mówił wtedy.
ZOBACZ TEŻ: Nie tylko Stuhr. Kto jeszcze myśli o emigracji lub już się na nią zdecydował?
Ordo Blasfemia nie ma być jednak kampanią polityczną, ale doprowadzić do usunięcia z polskiego prawa artykułu 196. Kodeksu karnego, który mówi o obrazie uczuć religijnych. Dzisiaj podobnie zapisy ma kilka zachodnich krajów jak Dania, Włochy czy Niemcy, lecz w praktyce stosuje się je bardzo rzadko, a bluźnierstwo zostało zdekryminalizowane.
Obecnie przeciwko Nergalowi toczą się aż trzy postępowania, a niedawno, na mocy wyroku wydanego nakazowo, został uznany za winnego, od czego się odwołał. Chodziło o zdjęcie zamieszczone na Instagramie, gdzie widnieje obuta noga depcząca, według powoda, obraz Matki Boskiej.
- Moi antagoniści wysuwają coraz bardziej absurdalne oskarżenia. Ostatnia sprawa jest tego istnym apogeum, bo mamy przecież na Instagramie zdjęcie jakiegoś obrazka i anonimowego buta. Nic więcej. Nie mają pojęcia, jaki to obrazek, zgadują, kto na nim jest, ale nie są tego pewni, no i do kogo należy ten but? Przecież nie napisałem, że do mnie – broni się Darski.
Sprawa oburzyła między innymi Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, którego przedstawiciele pisali tak: "Nie zgadzamy się na profanowanie wizerunku Matki Bożej i bezczeszczenie świętych dla nas symboli". Również projektantka Ewa Minge nie kryła swojego niezadowolenia: "Wolność wyznaniowa nie powinna oznaczać agresji w przeciwną stronę. Niszczenie, deptanie trawników nie przystoi, a co dopiero symboli religijnych".
- Sytuacja jest groteskowa, dlatego trzeba ją rozdmuchać, żeby pokazać, z jakim poziomem głupoty, arogancji i ignorancji mamy do czynienia. Gdzie indziej prokuratura by coś takiego odrzuciła od razu, ale w Polsce muszę się bronić – uważa Nergal.
Między innymi na ten cel mają zostać przeznaczone fundusze z Ordo Blasfemia. Prędko pojawiły się jednak głosy krytyki sugerujące, iż popularny muzyk i biznesmen nie powinien organizować publicznej zbiórki. Nergal na podobne zarzuty odpowiada argumentem, że crowdfunding ma również wymiar PR-owy.
- Sprawy przeciwko mnie toczą się od lat i choć informowałem o nich, nie wywoływało to nigdy większego poruszenia. Teraz z kolei, dzięki tej akcji, nastąpiło sprzężenie zwrotne i nagle największe media na świecie piszą o tym, co robię (o zbiórce donosiło w swoim serwisie internetowym m.in. BBC – przyp. red.), ludzie zaczynają rozmawiać, zainicjowałem dyskusję, której nie można bagatelizować – przypomina muzyk.
W rozmowie z WP Nergal zapowiada też dalsze kroki.
- Już teraz szykujemy kampanię, nazwijmy to, uświadamiającą. Chcemy pokazać ludziom, jak olbrzymie jest zakłamanie środowiska kościelnego, do jak okropnych zbrodni tam dochodzi. Jeśli ktoś zapytałby mnie o definicję zła, odpowiedziałbym: polski Kościół katolicki i idące z nim pod rękę Ordo Iuris – mówi.
Choć Darski podkreśla, że jego akcja "to jedynie cegiełka pod mur, jaki musimy zbudować, żeby bronić swojej wolności i autonomii, ale warto było to zrobić", definiuje swój nadrzędny cel:
- Wybraliśmy państwo pluralistyczne, wybraliśmy państwo demokratyczne. Nie chcę być obywatelem kraju policyjno-katolickiego, gdzie chroni się tylko jedyną słuszną i obrażalską religię. No co to ma być? Jestem stąd, nie chcę żyć gdzie indziej, ale nie chcę też, żeby tak wyglądał mój kraj – mówi Darski.
- Krytykuję i kontestuję tę rzeczywistość, bo wierzę w normalne jutro. Jeśli chcemy utrzymać standardy europejskie, nie możemy traktować ich wybiórczo. Ponoć gospodarczo radzimy sobie całkiem nieźle, ale nasz system etyczny jest wieki do tyłu. A musimy być koherentni, rozwijać się jako państwo europejskie nie tylko ekonomicznie, ale też mentalnie – dodaje. - Kobiety już dały ostrzeżenie Polsce, Kościołowi i tej całej hierarchii, że to się marnie dla nich wszystkich skończy. I jestem przekonany, że tak będzie. Może za dwa lata, może za dziesięć, ale mam nadzieję, że ta zmiana nastąpi jeszcze za mojego życia. Non serviam (z łac. nie będę służył) , Polacy. Na pohybel – podsumowuje Darski.