Odcina się od błędu w teleturnieju TVP. "Nie mam z tym nic wspólnego".
Karol Strasburger od 26 lat jest prowadzącym teleturnieju "Familiada". W minioną sobotę po raz pierwszy w show doszło do pomyłki. Gwiazdor tłumaczy, dlaczego jej nie zauważył.
Karol Strasburger od 1994 r. w każde weekendowe popołudnie umila czas widzom TVP2, a żarty prowadzącego nabrały status kultowych. Dzięki jego profesjonalizmowi w programie nigdy nie doszło do pomyłki. Aż do odcinka wyemitowanego 7 listopada br., który wywołał spore emocje wśród internautów. Na elektronicznej tablicy z odpowiedziami wartości punktowe były uszeregowane w odwrotnej kolejności. W trakcie programu nikt tego nie zauważył.
Prowadzący postanowił skomentować tę wpadkę. Zapewnił, że nie jest odpowiedzialny za błędnie wyświetlone wyniki.
- Nie kwestionuję, że zdarzyła się pomyłka, ale zarzucano mi celowość tego błędu - nie mam z tym nic wspólnego, nie mam złych intencji - powiedział Karol Strasburger w rozmowie serwisem Plotek.
Wpadki "Wiadomości" TVP. Sporo się ich nazbierało
W trakcie programu prowadzący musi odczytywać pytania, utrzymywać dialog z wieloma uczestnikami teleturnieju i wsłuchiwać się w uwagi kierownika planu czy ekipy technicznej, tak aby dobrze wypaść przed kamerą. Nic dziwnego, że nie dostrzegł błędu na telebimie.
- Ja działam według pewnych zasad i nie liczę, nie sprawdzam, czy komputer, który to ustawił, pomylił się czy nie. Nie mam możliwości podczas prowadzenia programu jeszcze kontrolować, co się dzieje na tablicy. Uznaję, że jeśli coś jest powyżej, jest "wygrywające". Pomyłka wyszła w ten sposób, że to powyżej miało punktów mniej, a powinno mieć więcej. Ja nie jestem od tego, żeby ustawiać odpowiedzi na tablicy, bo ja tego nie robię - tłumaczy.
Redakcja programu przyznała się do błędu i wyjaśniła, jak do niego doszło. "W trakcie gry przy pytaniu 'Kto potrzebuje do pracy specjalnej torby?' program odpowiadający za tablicę pobrał liczbę 21 (zamiast 31) w pierwszej odpowiedzi, natomiast w trzeciej 26 (zamiast 16). Kolejność wytypowana przez ankietowanych była bez zmian - podobnie jak suma punktów" - napisano w oświadczeniu.
Nie zabrakło też przeprosin z lekkim przymrużeniem oka. "Przepraszamy widzów za ten chochlik, dziękujemy za czujność i baczne oglądanie naszego programu - mamy nadzieję, że komputer nie pomyli się w następnym ćwierćwieczu programu" - dodano.
Karol Strasburger przyznał, że w pracy towarzyszyła mu rodzina i oni też nie zauważyli wpadki. "Nawet moja rodzina była na planie i oni tego nie kwestionowali. Nie zauważyli pomyłki" - zapewnia.
Niestety system komputerowy w "Familiadzie" zawiódł ponownie już następnego dnia. W niedzielnym odcinku drużynie Kuzynek nie zaliczono poprawnej odpowiedzi.
"Program odpowiedzialny za tablicę jest przystosowany do pięcioosobowych składów drużyn. Zmiana trybu jego pracy powoduje niechciane tego typu sytuacje, które staramy się na bieżąco w trakcie nagrań eliminować. Jesteśmy świadomi, że wczorajsza historia mimo to nie powinna mieć miejsca. Bijemy się w pierś, nie jesteśmy bezbłędni" - ponownie oświadczyła redakcja programu.
W najbliższy weekend z pewnością wielu widzów będzie uważniej śledzić przebieg "Familiady". Oby tym razem nie doszło do żadnej pomyłki.