Nie mówił o tym przez 5 lat. Jego syn zmarł na siłowni
Jarosław Kulczycki 5 lat temu nagle musiał pożegnać swojego 19-letniego wówczas syna. Dopiero teraz po raz pierwszy opowiedział o szczegółach tej wielkiej straty.
Przez 20 lat widzowie Telewizji Polskiej wielokrotnie oglądali programy prowadzone przez Jarosława Kulczyckiego, w tym "Panoramę" i "Wiadomości". W 2015 r. dziennikarz został zwolniony za naruszenie zasad etyki dziennikarskiej, ponieważ w trakcie jednej z rozmów z gościem uznano, że jego zachowanie było "niestosowne i zbyt emocjonalne".
Dziś realizuje się na innych polach niż telewizja. Prowadzi szkolenia, produkuje materiały w tematyce zdrowotnej, prowadzi własny kanał na YouTube. Wiele zmieniło się też w jego życiu prywatnym.
Jarosław Kulczycki na zawsze zapamięta datę 13 września 2015 r. Tego dnia był na wakacjach z rodziną. Poinformowano go, że jego 19-letni syn Filip nagle zmarł.
Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
- Jechałem autem, gdy zadzwonił partner mamy Filipa i powiedział, że Filip umarł. A ja powiedziałem: "co ty mówisz? To niemożliwe". Zadzwoniłem do niego, gdy szykowaliśmy się, żeby wyjść na spacer nad morze i on nie odebrał. Wiem, że wtedy już chyba nie żył - wyznał w rozmowie z "Dzień dobry TVN".
Były dziennikarz opowiedział, jak poradził sobie w pierwszych chwilach po tragicznej nowinie. Doszło do symbolicznego pożegnania z ukochanym synem.
- Nie wierzę w znaki. Natomiast zdarzyły mi się takie symboliczne chwile. Jechaliśmy wtedy nad morze na spacer i ja cudem zatrzymałem samochód, dobrze że nie miałem wypadku. Gdy trochę ochłonąłem, najpierw położyłem się na ziemię. Wstałem i powiedziałem: "muszę iść nad morze sam". Była pusta plaża, zachmurzone niebo. Ukląkłem na piasku i zacząłem się z nim żegnać. W tym momencie z nieba spadło kilka kropel deszczu. Jestem racjonalny, jestem szkiełko i oko, ale takie rzeczy się zdarzają i one są źródłem wielkiej nadziei i pocieszenia - wspomina.
Do nagłej śmierci nastolatka doszło w trakcie wizyty na siłowni. Dopiero sekcja zwłok wykazała, co było prawdziwą przyczyną śmierci syna Jarosława Kulczyckiego.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Jeśli chodzi o służby medyczne, to wpisano (w akt zgonu - przyp.red.) ostrą niewydolność krążeniowo-oddechową. Ale pytanie dlaczego zatrzymało się serce u 19-latka? W dodatkowych badaniach wyszło, że w mięśniu serca Filipa były struktury, które są charakterystyczne dla przewlekłego stanu zapalnego. Najprawdopodobniej on w sezonie grypowym przeszedł grypę, a my nie wiedzieliśmy, że ten wirus drąży mięsień jego serca i powoli go niszczy. W momencie kiedy Filip położył się na ławeczce, żeby wycisnąć sztangę, to najpierw osłabł, a potem gwałtownie się poniósł i to spowodowało, że jego serce zatrzymało się - wyjawił ojciec chłopaka.
19-latek był wybitnie uzdolniony matematycznie. Zdaniem jego ojca był bardzo racjonalny, sceptyczny i ironiczny. - Fantastycznie się z nim rozmawiało i w tych rozmowach on często potrafił mnie natchnąć do różnych przemyśleń. Nie ma dla rodzica większej nagrody niż dziecko, które cię przerasta - ocenił.
Przez 5 lat od śmierci Filipa Jarosław Kulczycki nie mówił publicznie o stracie syna. Postanowił to zmienić w czasie pandemii, aby pocieszyć tych, którzy teraz również borykają się z nagłą utratą bliskich.
- Może czas nie leczy ran, bo ta rana pozostaje, ale można z nią żyć. Człowiek chodzi do pracy, bierze dzieci na ręce, bawi się z nimi, śmieje się ze znajomymi i można z tym żyć, z tą wielką, czarną dziurą w sercu - dodał.
Jarosław Kulczycki zaapelował do widzów "Dzień dobry TVN", aby szczególnie w czasie pandemii dbali o zdrowie swoje i swoich najbliższych.
- Wiem, jak bardzo niebezpieczne są tego typu infekcje jak grypa, czy to, co dzieje się teraz i nie należy tego lekceważyć - podsumował.