"Nie wystąpię, póki kontroluje mnie ojciec". Rozgoryczona Britney Spears pisze do hejterów
Britney Spears w końcu czuje się słyszana. Robi wszystko, by jej głos dotarł jak najszerzej. I ma naprawdę sporo do powiedzenia. Sporo gorzkich słów, które rzucają na jej sytuację zupełnie inne światło.
Britney Spears walczy o odzyskanie kontroli nad swoim życiem. A fani z całego świata gorąco jej w tym kibicują. Historia księżniczki popu mogła być „american dream”, ale w rzeczywistości jest toczącym się od lat koszmarem. W dodatku rozgrywającym się na oczach wszystkich.
Osobiste problemy, które nadwątliły zdrowie psychiczne Britney doprowadziły do tego, że pieczę nad nią od lat sprawuje jej ojciec. Dziś wokalistka jest dojrzałą kobietą, a jednak w wieku niemal 40 lat nie może decydować o sobie. Nie może też kierować karierą tak, jakby sama tego chciała.
W efekcie Britney usunęła się nie tylko ze sceny, ale praktycznie z życia publicznego, publikując jedynie od czasu do czasu kolejne posty w mediach społecznościowych. O tym, w jakim jest stanie i położeniu można było się dowiedzieć ze strzępków wywiadów i wypowiedzi matki, która wydaje się jedyną osobą stojącą po stronie córki.
Do czasu. Bo Britney Spears powiedziała w końcu dość. Przerywając milczenie mówi głośno o tym, że chce odzyskać dawne życie. Szerokim echem odbiło się jej poruszające wyznanie w sądzie podczas jednej z ostatnich rozpraw o zniesienie kurateli ojca. Dotąd sąd raczej nie był jej przychylny – stopniowo zaczyna się to zmieniać. Niedawno nastąpił przełom w sprawie – sąd zezwolił piosenkarce na zatrudnienie własnego prawnika. To daje jej nadzieję i siłę w walce o swoje.
Britney, która odzyskała głos, wykorzystuje zainteresowanie wokół siebie by przedstawić własną wersję tego, co działo się z nią w ostatnich latach. A wypływa z tego jasny wniosek – od ponad dekady jest właściwie ubezwłasnowolniona.
Dziś akcje #freeBritney nie wywołują uśmiechu politowania, ale raczej falę poparcia. Britney zaś pokazuje, że nie jest bezbronną gwiazdką bez własnego zdania. Ma zamiar odzyskać swoje życie i dobre imię. I jest zdeterminowana. Także do tego, by walczyć z hejterami. Konfrontuje się zresztą nie tylko z nimi – ostatnio napisała emocjonalny post, w którym ma wiele do zarzucenia bliskim. Poparcie, które teraz otrzymuje, jej nie przekonuje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Spears żywo reaguje też na to, co mówi się i pisze o niej w ostatnim czasie. Odniosła się do krytyki na temat filmików, które zamieszcza na swoim profilu. "Nie wystąpię na żywo dopóki mój ojciec decyduje, co mam założyć, jak mówić, co robić i co myśleć. Funkcjonowałam tak 13 lat… I tak, wolę publikować filmiki, na których tańczę we własnym salonie, niż występować w Vegas. (…) Nie będę się stroić, nakładać mocnego makijażu o spędzać godzin na próbach do remiksów moich starych piosenek w tym samym momencie, gdy błagam o to, by móc dzielić się z fanami moją nową muzyką. (…) i nie, nie podoba mi się, że moja siostra występuje do moich piosenek. Nie podoba mi się, jak w ostatnich dokumentach wyciągnięto upokarzające momenty z mojej przeszłości. To dawno jest już za mną”, pisze rozgoryczona.
Jednocześnie podkreśla, że wierzy, że jej los jeszcze się odmieni. I nie chce tracić nadziei. "Nadzieja to ostatnie, co mi zostało. A kobiety piszące, że to dziwne, że wierzę w bajki… pieprzcie się", dodaje i uciera nosa hejterom. "Jeśli nie chcecie patrzeć na moje domowe pląsy, nie obserwujcie mnie. Jeśli nie przystaje to do waszych standardów… zamiast oglądać przeczytajcie pieprzoną książkę!".