Życie zawdzięcza Mickiewiczowi
Jego spokojne studenckie życie przerwał wybuch wojny. Kłosiński, ze stopniem podchorążego, wrócił do rodzinnej Łodzi. Sytuacja polityczna wzbudzała w nim lęk. Chłopak wyruszył na Kresy Wschodnie, nie wiedząc, że teren zajęli już Sowieci. Twierdził, że to prawdziwy cud, że udało mu się ujść z życiem.
- Sprzedałem rower i zacząłem iść piechotą. W plecaku zostały mi jedynie wszystkie dzieła Mickiewicza oprawione w czerwoną okładkę. Byłem rozkochany w jego twórczości. Podczas mojej tułaczki poprosiłem pewnych Ukraińców, by przewieźli mnie przez Bug. Któryś z nich mnie sypnął i znaleźli mnie Sowieci. Od razu przeszukali mój plecak. Jeden z nich zobaczył, że mam w nim dzieła naszego wieszcza. Popatrzył i powiedział: "Mickiewicz druh Puszkina. Idźcie wolno!". To było moje pierwsze szczęście w życiu...- wspominał w "Super Expressie".