Paweł Z.
Zadawali mi mnóstwo dziwnych pytań, wyciągali wpisy z Facebooka, jakieś zdjęcia, i sugerowali, że wynika z nich, że lubię się drażnić. Dawali do zrozumienia, że to ja go sprowokowałam swoim zachowaniem do gwałtu, że to wszystko moja wina. Na szczęście ani prokurator, ani sąd nie potraktowali tej sprawy pobłażliwie - wyznała.