Ojciec Meghan w ciężkim stanie. "Mogę umrzeć nawet jutro"
"Żaden z moich męskich krewnych nie żył dłużej niż 80 lat. Jestem realistą. Mogę umrzeć nawet jutro. Im szybciej skończy się ta sprawa w sądzie, tym lepiej" - oświadcza Thomas Markle, ojciec Meghan.
W londyńskim sądzie od kilku miesięcy toczy się proces Meghan Markle kontra Associated Newspapers, czyli wydawcy m.in. "Daily Mail". Chodzi o publikacje prywatnych historii z życia Meghan i jej rodziny. Prawnicy Meghan uważają, że zostały naruszone dobra ich klientki, a wydawca przekroczył granicę, publikując list Meghan do jej ojca, Thomasa.
Thomas Markle w tej sprawie stoi po stronie wydawcy gazety i portalu. Twierdzi, że ma dowody obciążające Meghan. Prawnicy księżnej wywalczyli właśnie przesunięcie kolejnych rozpraw prawie o rok. Co dokładnie się stało?
Zobacz: Jak Meghan ukrywała pierwszą ciążę? Teraz będzie jej łatwiej
Meghan i prawnicy walczyli o przesunięcie rozpraw z uwagi na możliwość wycieku do mediów bardzo prywatnych informacji, które mogłyby zaszkodzić jej rodzinie. Sąd przychylił się do wniosku Markle.
Natomiast przedstawiciele Associated Newspapers odczytali oświadczenie Thomasa Markle, jednego z ich głównych świadków w sprawie. Nikt do tej pory nie wiedział, że z mężczyzną jest tak źle.
"Ta sprawa budzi we mnie wielki niepokój i chcę, żeby skończyła się jak najszybciej to możliwe. Mam 76 lat i przez problemy z sercem i operację, jestem na lekach rozrzedzających krew, co skutkuje trudnościami w oddychaniu" - napisał Thomas.
"Nie jestem w stanie długo chodzić i pokonywać schodów. Nie przejdę więcej niż 30 kroków, bo dostaję zadyszki i muszę odczekać chwilę, by normalnie oddychać. Przez ostatnie 3-4 lata nieustannie zmagałem się z przeziębieniem, bo połączone jest z problemami z sercem i płucami. Jestem klinicznie otyły. W ostatnich miesiącach przytyłem jeszcze bardziej, bo nie mogę opuszczać domu. Mam cukrzycę" - wyłożył.
W oświadczeniu napisał także, że nie wrócił do lokalnego szpitala, bo nie chce wiedzieć, czy ma "raka albo coś znacznie gorszego".
"Żaden z moich męskich krewnych nie żył dłużej niż 80 lat. Jestem realistą. Mogę umrzeć nawet jutro. Im szybciej skończy się ta sprawa w sądzie, tym lepiej" - dodał na koniec.
Oświadczenie Thomasa odbiło się głośnym echem w mediach, ale nie zmieniło znacząco sytuacji w sądzie. Część procesu pozostanie utajniona. Wiadomo, że prawnicy Meghan walczą o to, by odbyło się bez rozpraw, bo wtedy Meghan musiałaby pojawić się na sali jako świadek. Taki scenariusz jest możliwy - wtedy sędzia rozpatrzyłby sprawę sam, bez procesów, jakie znamy choćby z filmów.