Katarzyna Sowińska
Propozycja sesji była dla Katarzyny Sowińskiej sporym zaskoczeniem. Choć gwiazda telewizji zawsze zwracała uwagę na okładkę magazynu, to nie sądziła, że kiedykolwiek rozbierze się dla "Playboya". - Nigdy nie interesowało mnie, jak wyglądają sesje zdjęciowe dla "Playboya", ale zawsze przykuwały moją uwagę okładki tego magazynu, ponieważ przeważnie były one firmowane głośnym nazwiskiem gwiazdy światowego formatu. Kiedy otrzymałam telefon z redakcji "Playboya" i padła propozycja, żebym wzięła udział w sesji dla tego magazynu, to nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć - zdradziła w rozmowie z WP.
Choć była pozytywnie zaskoczona, nie wiedziała, jaką ma podjąć decyzję. Jak się okazało, Sowińska była tak bardzo zadowolona z efektu końcowego, że kilka miesięcy po pierwszej sesji rozebrała się ponownie dla "Playboya". - Byłam bardzo zaskoczona, ponieważ nie byłam gotowa na taką propozycję i muszę przyznać, że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Byłam mile zaskoczona, ale też zawstydzona. Ja mam zrobić okładkę dla "Playboya"? Po kilku miesiącach byłam już po pierwszej sesji zdjęciowej, która sprzedała się w bardzo dużym nakładzie i dosłownie kilka miesięcy później stałam przed obiektywem aparatu ponownie, robiąc kolejną okładkę tego magazynu - powiedziała Katarzyna Sowińska.
Plany i pomysł na pierwszą sesję zostały zmienione w ostatniej chwili. Zdjęcia pierwotnie miały się odbyć w Los Angeles. Ostatecznie sesja powstała w Warszawie. - Dziś mogę zdradzić małą tajemnicę, że plany pierwszej sesji zdjęciowej uległy zmianie w ostatnim momencie. Planowaliśmy zrobić moją pierwszą okładkę w Los Angeles lub Miami i zdjęcia miała zrobić Marlena Bielińska, której jestem absolutnym fanem. Czarno-biała sesja inspirowana starym Hollywood. Niestety nie doszło do tego wyjazdu, więc sesja zdjęciowa odbyła się w Warszawie, w studiu, gdzie została specjalnie zbudowana dżungla. Miałam stanąć przed obiektywem aparatu Tomka Drzewińskiego, tym razem z ponad trzymetrowym pytonem, którego nie byłam w stanie nawet podnieść - zdradziła w rozmowie WP.
Sowińska również drugą sesję wspomina dobrze, ale podobnie jak pozostałe gwiazdy, zmieniłaby w niej prawie wszystko. Celebrytka nie wyklucza, że w przyszłości weźmie udział w podobnych zdjęciach._ - Kolejna sesja zdjęciowa była spokojniejsza, bardzo teatralna, filmowa. Wspaniale wspominam prace na planie tej sesji, ale dziś, z perspektywy czasu, wybrałabym zupełnie inne zdjęcia. Minęło już 9 lat. Zmieniłam się i wciąż zmieniam, dojrzałam. _
Dzisiaj, gdyby dostała telefon z redakcji "Playboya" i miałaby ponownie zrobić zdjęcia dla tego magazynu, zgodziłaby się tylko pod jednym warunkiem - Sesja musiałaby być wykonana przez mojego ulubionego fotografa, którego prace bardzo cenię i zawsze podziwiam - Alexiego Lubomirskiego - powiedziała na koniec rozmowy Katarzyna Sowińska.