Orędzie królowej Elżbiety to historyczne wydarzenie. Pytacie: dlaczego? To odpowiedź
- Przemawiam do was w czasie coraz większego niepokoju - tak swoje orędzie zaczęła królowa Elżbieta II. To zaledwie 4 raz, gdy monarchini wygłasza taką przemowę. I do tego tak niesamowicie ważną, nie tylko dla Brytyjczyków.
Jeśli ktoś zapyta, dlaczego tak ważne dla Brytyjczyków jest to, żeby monarchia trwała, to właśnie dostał odpowiedź. Monarchia, a właściwie Elżbieta II, to jedyna stała w morzu zmiennych. Gdy kraj trawiony jest przez pandemię koronawirusa, chory jest premier i blisko 50 tys. obywateli, królowa jest dla nich jak kotwica. Dlatego tak ważne było to, co powie podczas swojego orędzia.
Zobacz: Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
- Przemawiam do was w czasie coraz większego niepokoju. Czasie zakłóceń w naszym kraju: zakłóceń, które przynoszą niektórym żal, również tych finansowych dla wielu z nas. (...) Chcę podziękować wszystkim pracownikom służby zdrowia na linii frontu, jak i tym, którzy bezinteresownie kontynuują swoje obowiązki poza domem, pomagając nam wszystkim. Jestem pewna, że naród zgodzi się ze mną, że doceniamy wszystko, co robicie, a każda godzina waszej ciężkiej pracy przybliża nas do powrotu do normalności - powiedziała na początku królowa.
Całe przemówienie możecie przeczytać w naszym tekście. To właśnie takie słowa pragnęli usłyszeć ci, którzy są na pierwszym froncie walki z pandemią, ale też wszyscy, których obecna sytuacja po prostu przeraża.
- Razem stawimy czoła tej chorobie. (...) Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli powiedzieć, że właściwie poradziliśmy sobie z tą sytuacją. A ci, którzy przyjdą po nas, będą mogli powiedzieć, że Brytyjczycy tego pokolenia byli silni, tak jak zwykle - powiedziała Elżbieta II.
Czy to nie właśnie takimi słowami powinni karmić nas ci, którzy odpowiadają za władzę w poszczególnych krajach?
Dlaczego to tak ważne?
"Refleksja, samodyscyplina, współczucie, medytacja, modlitwa, otucha. Słowa klucze we wzruszającym przemówieniu starej królowej. I choć moje lewicowe serce nie kocha idei podtrzymywania, a zwłaszcza utrzymywania, takich reliktów jak rodziny królewskie, na głębokim poziomie porusza je symbolika, szczerość i mądrość tego przemówienia" - skomentowała orędzie królowej Paulina Młynarska.
Trudno nie zgodzić się ze słowami dziennikarki. W momencie, gdy w wielu krajach politycy tylko podsycają emocje (np. rozgrywając polityczną wojnę o wybory), ludzie potrzebują pocieszenia. A przede wszystkim przypomnienia, że żyjemy we wspólnocie.
- Teraz również wiele osób pozostaje rozdzielonych od swoich rodzin, ale to właściwa decyzja - powiedziała królowa w orędziu, nie bawiąc się w gry słowne i wprost dając do zrozumienia, jak ludzie powinni się zachować.
Wiemy wszyscy, że według obowiązujących praw, królowa nie może angażować się w politykę. Pozostaje bezstronna, przynajmniej jeśli chodzi o jej publiczne wystąpienia. W tym przemówieniu jednak - chcąc nie chcąc - pokazała się jako lider dużo silniejszy niż wielu polityków.
Królowa nie dzieli, a łączy. To też dlatego zwróciła się w przemówieniu do tych, którzy są wierzący, i do tych, którzy są agnostykami.
Orędzie, które wszystko zmieniło
Brytyjscy eksperci ds. monarchii są przekonani, że to drugie najważniejsze przemówienie w życiu królowej Elżbiety II.
To pierwsze wygłosiła w 1940 r. w czasie, gdy Wielka Brytania pogrążona była wojną z III Rzeszą. Miała wtedy 14 lat. Dziś ma prawie 94 (24 kwietnia), a musi mówić w podobnym tonie: nie będzie łatwo, ale wyjdziemy z tego w jednym kawałku, jeśli wszyscy razem będziemy na to pracować.
Robert Hardman, specjalista od monarchii, w felietonie dla "Daily Mail" wskazuje, że słowa królowej idealnie wpasowały się w nastroje. Zwraca uwagę na to, jak dobierała słowa, nawiązując do sytuacji z 1940 r.
Hardman celnie przypomniał też, że Elżbieta w tej chwili znajduje się w Windsorze. Przecież to Windsor był schronieniem dla niej i jej siostry, gdy Pałac Buckingham był zagrożony bombardowaniem. Wtedy też Elżbieta znalazła się w przymusowej izolacji. I wyszła z tego bez szwanku. To też daje nadzieje, że "jeszcze będzie normalnie", jak śpiewał klasyk.