Pobłażliwy ojciec, surowy krytyk
W ojcu zawsze miała merytorycznego doradcę, ale i pierwszego krytyka swojej twórczości. W kwestiach sztuki nie był dla córki tak wyrozumiały, jak w innych aspektach życia. Wymagał od niej wiele, wskazując na co powinna kłaść większy nacisk.
- Na studiach musiałam robić wiele prac. Przychodził i wytykał mi wszystkie błędy. Pod tym względem był bardzo męczący. Większość moich kolegów mogła iść swoją drogą, tworzyć bohomazy, abstrakcje.Tata powiedział, że dopóki dokładnie nie poznam anatomii ludzkiego ciała i moje prace nie będą idealnie odwzorowywać rysowanej osoby, to nie mogę iść w żadną abstrakcję! Był i jest perfekcjonistą. Godzinami siedziałam, rysowałam akty i rzeźby. Zdawał sobie sprawę, że pójdę własną drogą, stworzę swój oryginalny styl, dlatego z pokorą podchodziłam do jego rad - opowiadała Monique Lehman.