"Płakała na każdej rozprawie". Edyta Górniak nie chciała, by wyszło to na jaw
Na rynku wydawniczym 15 lat temu pojawiła się książka Piotra Krysiaka "Edyta Górniak: bez cenzury", która wzburzyła artystkę. Pozwała autora o naruszenie jej prywatności. Po latach dziennikarz wspomina, jak wyglądał proces.
Edyta Górniak od lat jest niekwestionowaną diwą polskiej sceny muzycznej. Nadal zachwyca swoim głosem, choć ostatnio częściej mówi się nie o jej muzyce, a o kontrowersyjnych poglądach na temat pandemii koronawirusa.
Gwiazda znana jest również ze swojej emocjonalności i dziecinnych zachowań, co pokazała chociażby w programie "My Way", gdy przed kamerami uczyła się nauki jazdy. Górniak dawniej często otwierała się przed mediami, opowiadając m.in. o nieudanym małżeństwie. Mimo to 15 lat temu pozwała autora jej biografii Piotra Krysiaka o naruszenie prywatności.
Prof. Andrzej Matyja o postawie Edyty Górniak: "Jej wiedza zatrzymała się na poziomie starożytności"
- To była książka, którą napisałem na podstawie ponad 150 rozmów z osobami z jej otoczenia, znajomymi, współpracownikami. Miała pokazać prawdziwą Edytę Górniak. Wszyscy, którzy ją znają, to wiedzą, że nawet menu w restauracji potrafiłaby autoryzować 25 minut. Proponowałem wspólne napisanie tej książki, ale nie dawała odpowiedzi. Kiedy książka była skończona, jej menadżer odezwał się do mnie, że jednak chciałaby napisać wspólnie biografię. Napisałem jej, że się troszkę spóźniła - wspomina Piotr Krysiak w rozmowie z portalem Na Temat.
Po 4 latach procesu Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł na korzyść piosenkarki. Krysiak musiał na łamach prasy przeprosić artystkę, pokryć koszty procesu oraz wpłacić 10 tys. zł na cele charytatywne. Jeszcze w trakcie sprawy sądowej zakazano rozpowszechniania książki "Edyta Górniak: bez cenzury". Do dziś nie została ona wznowiona. Zdaniem autora sąd nie wskazał, które fragmenty naruszały prywatność gwiazdy.
- Nie pamiętam dokładnie uzasadnienia sądu, ale proces był dość "oryginalny". Pani Edyta płakała na każdej rozprawie z pewnością nie dlatego, że każdy proces prowadził inny sędzia – kobieta. Finalnie sędzia powinna powiedzieć, które części książki naruszają dobra osobiste Edyty Górniak nie zrobiła tego, a powinna. Bo tak naprawdę do dziś nie wiadomo co z tej książki usunąć, by można było ją z powrotem wydać - dodał.
Przegrana w sądzie została niedawno wypomniana Krysiakowi przez szefa TAI Jarosława Olechowskiego. Według niego podważa to wiarygodność byłego dziennikarza TVP w sprawie ujawnienia gwałtu przez "gwiazdę publicystyki TVP Info".