Podawali się za Leonardo DiCaprio. Wyłudzili fortunę od wdowy
Wdowa z Teksasu, matka dwójki dzieci miała paść ofiarą oszustów. Udawali Leonardo DiCaprio, aby wyłudzić od kobiety ponad 800 tysięcy dolarów.
Oszustwa "na znaną osobę" są coraz powszechniejsze. Ale choć mówi się o nich więcej i więcej, w pułapki manipulatorów wpadają kolejne osoby. Jedną z nich jest amerykańska wdowa, której historię opisał serwis The Daily Beast. W 2018 r. kobieta mieszkająca na przedmieściach Houston (w artykule nazywana Denise) postanowiła częściej bywać w sieci. Była samotna - dwa lata wcześniej jej mąż, z którym była przez 28 lat, zmarł na raka. Denise, która pracowała jako freelancerka, szukała w internecie interakcji z innymi ludźmi. Szczególnie, że jej dwie córki już wyprowadziły się z domu.
Kobieta wiodła zwyczajne życie, choć mogła pozwolić sobie na więcej niż jej koleżanki. Jej mąż dobrze zarabiał, więc zgromadzili prawie milion dolarów oszczędności, mieli piękny dom i drogi samochód.
Denise postanowiła, że będzie częściej udzielać się na Twitterze. Miesiąc po tym, jak stworzyła swoje konto na platformie (gdzie śledziła polityków, organizacje non-profit, grupy ekologiczne), dostała pierwszą prywatną wiadomość. Nadawcą przedstawił się jako Leonardo DiCaprio.
Kobieta zareagowała sceptycznie. Kiedy osoba po drugiej stronie nie chciała wyjawić prawdziwego nazwiska, Denise nie kontynuowała rozmowy. Ale "DiCaprio" nie zrezygnował i wciąż pisał. Podawał przy tym informacje, które pokrywały się z tym, co Denise znalazła w internecie, ale, podobno otrzymywała je wcześniej. "DiCaprio" opowiadał jej o pracy na planach filmowych i swoich wycieczkach.
Wkrótce "Leonardo" i Denise zaczęli pisać do siebie SMS-y. "DiCaprio" miał mówić kobiecie, że jego dziewczyna Camila powinna nauczyć się gotować tak jak robiła to 54-latka. Pomiędzy gwiazdorem a zwykłą kobietą narodziła się przyjaźń. Tylko gwiazdor nie był prawdziwy. A przyjaźń okazała się wabikiem.
"Leo" nie chciał rozmawiać przez telefon. Z Denise odbył tylko jedną rozmowę, bardzo krótką, ale to był ON. To był TEN głos. Później "DiCaprio" tłumaczył przyjaciółce, że jego partnerka jest zazdrosna, więc lepiej, żeby ze sobą korespondowali. Tym bardziej, że "Leo" miał być zniewolony przez Kościół scjentologiczny (ten od Toma Cruise'a i bezgłośnych porodów).
Po kilku miesiącach wymieniania wiadomości "Leo" przyznał, że kocha Denise. Kolejne tygodnie to rozmowy o finansach. "DiCaprio" pisał, że jego majątek jest kontrolowany przez scjentologów, a on sam ma długi. Na dowód pokazywał żądania zapłaty na kwotę 750 tysięcy dolarów.
- Właśnie wtedy zaczął się mój koszmar - wspomina kobieta. - "Leo" wyznał, że potrzebuje mojej pomocy, bo nie ma do kogo się zwrócić. Zapytał, czy mogłabym wziąć pożyczkę, aby pomóc mu zacząć spłacać Kościół. Byłam zszokowana. Kościół i jego zespół zarządzający mieli kontrolę nad sprawami finansowymi i całym życiem "Leo".
Ale to nie wszystko. "DiCaprio" opowiadał jej o przestępstwach popełnianych przez scjentologów wysokich rangą, o torturach, krwawych rytuałach. Kobieta zaczęła bać się o jego, ale i swoje życie. Kupiła broń.
I zaczęła wspierać "Leo" finansowo. W 2018 r. przelała pieniądze do kilku różnych osób wskazanych przez oszusta. Łącznie 256 tys. dolarów. Do marca 2019 r. straciła jeszcze ponad 70 tys. dolarów. Denise cały czas była przekonana, że koresponduje z prawdziwym DiCaprio, że pomaga mu wyrwać się z Kościoła scjentologicznego.
W kwietniu 2019 r. kobieta zgłosiła się do FBI - bo czuła się oszukiwana, ale nie przez "Leo", a przez scjentologów. Poradzono jej, by przestała słać tysiące dolarów mężczyźnie, którego nie zna.
O wszystkim opowiedziała swojemu internetowemu kochankowi, a ten zaczął przesyłać jej czułe wiadomości pełne uwielbienia. "Twoja miłość jest jedyną zbroją, której potrzebuję, by stoczyć wszystkie bitwy tego życia" - pisał. Zadziałało.
Denise, choć miała chwile, gdy myślała trzeźwo i podejrzewała, że jest oszukiwana, dalej wpłacała pieniądze. Raz 50 tys. dolarów, tego samego dnia 20 tys. dolarów. Do końca 2019 r. wydała 620 tys. dol.
Na przestrzeni kilku lat rozmów styl pisania "Leo" zmieniał się. Wydawało się, że był dziełem kilku osób. Ale Denise nie wierzyła agentom FBI, gdy ci podawali to jako dowód oszustwa.
Jednak w końcu do kobiety pomału coś zaczynało docierać. W 2020 i 2021 r. wciąż wysyłała pieniądze swojemu ukochanemu "Leo", ale wysyłała ich mniej. Mniej nie znaczy mało. W sumie przelała 813 tys. dolarów, tracąc prawie wszystkie oszczędności życia.
Krótkie dziennikarskie śledztwo z udziałem specjalisty od Kościoła scjentologicznego ujawniło smutną prawdę - Denise dała się nabrać na kłamstwa, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Oszuści nawet za bardzo nie starali się odtworzyć szczegółów dotyczących scjentologii. Przygotowali się z życia prawdziwego Leo, lecz o Kościele nie wiedzieli niemal nic. Ale Denise wierzyła w to, co chciała wierzyć, chętnie wypełniając luki w zeznaniach ukochanego.
W marcu 2020 r. Departament Sprawiedliwości ogłosił aresztowanie 24 mężczyzn w rejonie Atlanty, w tym wielu Nigeryjczyków, za oszustwa internetowe związane z romansami. Trzech mężczyzn, którym Denise przesłała pieniądze w latach 2018-2022 (dla "Leo"), miało nigeryjskie nazwiska, ale kobieta tego nie zauważyła.
W 2022 r., po latach współpracy z FBI, wdowa zrozumiała, że rozmawiała z manipulującymi nią oszustami, a nie z DiCaprio. Pojęła też, że nie odzyska pieniędzy, które przecież dobrowolnie przelewała na konta obcych ludzi.