Pokazała pismo od Lewandowskiej. "Tak to wyglądało u mnie"
Po na pozór niewinnym nagraniu Anny Lewandowskiej w kostiumie otyłej osoby, wybuchła w sieci afera. Trenerkę skrytykowała m.in. Maja Staśko, której zagrożono pozwem. Pokazała ten dokument.
W sieci wrze po tym, na co zdecydowali się prawnicy Anny Lewandowskiej. Adwokatka wpływowej trenerki wysłała pismo do Mai Staśko, publicystki i aktywistki na rzecz praw kobiet, w którym napisano, że jeśli nie usunie krytycznych względem Lewandowskiej wpisów, może spodziewać się pozwu. Wymieniona kwota to 50 tys. złotych.
Sprawa wywołuje mnóstwo komentarzy. Odniosła się do tego m.in. Paulina Młynarska, która napisała tekst w obronie Staśko. "Takiej babce pani grozi pozwem o gruby hajs? Serio?" - zwróciła uwagę dziennikarka, podkreślając, że Staśko działa na rzecz m.in. kobiet, które doświadczyły gwałtu.
Zobacz: Burza po zdjęciu Anny Lewandowskiej. Maja Staśko i Edyta Litwiniuk zabierają głos
To jednak sprawy nie zamknęło. Staśko o przeprosinach dowiedziała się... z Pudelka.
"Szkoda, że w przeprosinach nie znalazła miejsca dla mnie. Od kilku dni jestem hejtowana przez jej zwolenniczki, a jej prawnicy wysyłają mi groźby pozwów i straszą 50 000 zł. Szczerze? Czuję się okropnie" - napisała Staśko na InstaStory.
"Ja się nie czuję dotknięta - czuję się zastraszana i uciszana. Bo śmiałam skrytykować krzywdzące zachowanie" - dodała publicystka i zaznaczyła, że 50 tys. złotych, które adwokat wymienia w pozwie starczyłoby jej na 2 lata życia.
Aktywistka zdecydowała się też opublikować to pismo, które dostała od Lewandowskiej.
"Tak to wyglądało u mnie. Wezwanie do skasowania postów dotyczących przebrania się Anny Lewandowskiej w strój grubej osoby. Dlaczego? Przez 'insynuowanie braku empatii, chęci naśmiewania się z określonej grupy osób oraz przypisywania kategoryzowania kogokolwiek ze względu na jego cechy indywidualne'. Jednym słowem: nie powinnam pisać, że celebrytka popełniła błąd. Bo grozi mi za to 50 000 zł. Nie mam takich pieniędzy. A gdybym miała, wydałabym na terapię dla osób po gwałcie, którym codziennie pomagam" - pisze.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W piśmie możemy przeczytać, że "styl oraz język wypowiedzi umieszczonej w środkach masowego przekazu jednoznacznie wskazują, iż jej jedynym celem jest wywołanie negatywnych skojarzeń z Panią Anną Lewandowską, poniżenie jej w opinii publicznej i narażenie na utratę zaufania".
Podkreślono, że Lewandowska wspiera Centrum Zdrowia Dziecka, Olimpiady Specjalne, zajmuje się promocją zdrowego stylu życia.
Wygląda jednak na to, że to groźba pozwu najbardziej negatywnie wpłynęła na tę sprawę.