Kto i czym najbardziej zaszedł za skórę?
Ostatnio głośno było o wymownym geście Roberta Brylewskiego, który podczas koncertu upamiętniającego 13 grudnia wystąpił w koszulce z podobizną Lecha Wałęsy. Warto jednak przypomnieć, że nie on jedyny uchodzi za buntownika. Czym polscy sceniczni wyjadacze wkurzają najbardziej? Kto nie szanuje władzy, ma na koncie najwięcej pijackich wybryków czy obnażał się publicznie? Kto zasługuje na miano najbardziej kontrowersyjnego?
Robert Brylewski, lider legendarnego punkrockowego zespołu Kryzys i jednej z najstarszych polskich grup reagge - Izraela, na obchodach 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego wystąpił w koszulce z podobizną Wałęsy, a pozostali muzycy - z wizerunkami innych historycznych działaczy. To jednak nie pierwszy z jego kontrowersyjnych występów.
To nie była żadna prowokacja, tylko pokazanie pełnego oblicza naszych zespołów. Zawsze tacy byliśmy i dziś staramy się utrzymać nasz styl - skomentował w rozmowie z WP Brylewski.
Nie on jedyny w Polsce hołduje rock'n'rollowemu stylowi życia i punkowej ideologii. Zobaczcie naszą galerię najbardziej znanych i kontrowersyjnych rodzimych buntowników.
Maciej Maleńczuk
Maciej Maleńczuk od lat pielęgnuje swoją łatkę niepokornego buntownika. Grał na ulicy, brał narkotyki, zdradzał żonę - wszystko opisał w swojej książce. Wszyscy zapewne pamiętają też jego kontrowersyjne występu w "Idolu". Uwielbia też prowokować wyglądem, choćby nakładając naszyjnik z tęczową swastyką, czy tekstami piosenek - często nawiązującymi do sytuacji politycznej w kraju.
Niejednokrotnie zdarzało mu się także obrażać fanów czy widzów, jednak wciąż cieszy się dużą popularnością. Wielu zarzuca mu pozerstwo, ale nic nie wskazuje na to, by miał zamiar się przyjmować czy też zmienia swoje zachowanie.
Adam "Nergal" Darski
Nergal i jego zespół Behemoth od lat są wielkimi gwiazdami, choć do pewnego momentu byli znani głównie za granicą. W Polsce Adam Darski wdarł się szturmem do show-biznesu przez nietypowy związek z Dodą. Początkowo plotkowano, że ich uczucie jest na pokaz, bo nikt nie chciał uwierzyć, że królowa pop i książę ciemności znaleźli wspólny język. Ostatecznie jednak mówiło się nawet o planach ślubnych.
Dużym medialnym echem odbiła się choroba artysty - muzyk zachorował na białaczkę. Doda bardzo zaangażowała się w poszukiwanie dawcy do przeszczepu, a także w poszerzanie świadomości o chorobie i pomoc innym dotkniętym białaczką. Nergal szczęśliwie wyzdrowiał, jednak jego związek z Rabczewską nie przeszedł próby. Zakończył się burzliwym rozstaniem, a Doda spaliła jego rzeczy na balkonie...
Mocnym momentem jego medialnej kariery był udział w "The Voice of Poland", gdzie przeszedł do historii jako najbardziej kontrowersyjny i szokujący juror - co nie uszło uwadze władz TVP, które podziękowały mu za współpracę i zwolniły z show.
Przez swoją działalność miał wiele kłopotów z prawem - między innymi trafił przed sąd za darcie biblii podczas koncertów. Aktualnie na występach Behomotha fanom rozdaje się hostię na wzór komunii świętej, a przed każdym występem w Polsce pojawiają się protesty i grupy odmawiające różaniec.
Sam Nergal dzisiaj ma więcej wspólnego z hipsterem, celebrytą i biznesmenem, niż metalowcem, choć nadal koncertuje z sukcesami. Wydaje też solową płytę country, przy współpracy z Johnem Porterem, byłym partnerem Anity Lipnickiej. Nie stracił jednak buntowniczej iskierki i co jakiś czas wbija kij w mrowisko, choćby swoimi wpisami na facebooku.
Kazik Staszewski
Kazik Sataszewski od lat wzbudza wiele emocji - zarówno swoją twórczością sceniczną, jak i wypowiedziami dotyczącymi polityki. Teksty jego piosenek często dotykają najważniejszych spraw w państwie, niejednokrotnie krytykują władzę, w tym konkretnych polityków, a sam Kazik uważa się za anarchistę. Jest autorem słynnego refrenu "Wałęsa dawaj nasze sto milionów!".
Wiele razy krytykował zarówno obecną władzę, jak i poprzednią, w licznych wywiadach i felietonach.
Również podczas jego koncertów często wywoływał kontrowersję - zwłaszcza, gdy zdarzało mu się być pod wpływem alkoholu. Po głośnych protestach fanów przepraszał i wyciągnął wnioski - aktualnie zapewnia, że "pracuje z alkomatem", nie nadużywa alkoholu ani papierosów. Jako jeden z nielicznych artystów w Polsce potrafi zagrać trzygodzinny koncert - mimo 53 lat na karku. To się chwali!
Muniek Staszczyk
Muniek Staszczyk od początku swojej kariery stawiał na rock'n'rollowy styl życia. Nie przebierał w słowach piszcząc teksty zaangażowane społecznie i krytykujące kolejnych polityków i partie u władzy. Mimo że w ostatnich latach, jak sam twierdzi, bardzo się uspokoił, a nawet wrócił na łono kościoła katolickiego, jego piosenki i teledyski nadal budzą liczne kontrowersje. Choćby ostatni teledysk gry do piosenki "Marsz", który odnosi się do aktualnej sytuacji w Polsce.
Muniek, podobnie jak wielu wokalistów, nie stronił także od używek. Kilka razy pojawiały się doniesienia o tym, że dawał koncert będąc pod wpływem alkoholu. Ostatnia i najgłośniejsza sytuacja tego typu miała miejsce w 2010 roku, kiedy to podczas występu w Pszowie zataczał się, nazywał publiczność "wieśniakami", a ostatecznie został wyprowadzony ze sceny przez organizatorów koncertu.
- Nie mam pojęcia, co się stało. Występuję na scenie od prawie 30 lat i jeszcze nigdy nie miałem takiej wpadki. Wszystko biorę na swoją klatę. Czuję się okropnie i jedyne, co mogę powiedzieć, to serdecznie przeprosić fanów i organizatorów tego koncertu - mówił Muniek po zajściu. W ramach rekompensaty zespół zagrał ponownie, tym razem za darmo.
Krzysztof "Grabaż" Grabowski
Krzysztof Grabaż Garbowski to jedna z ikon polskiej sceny rockowej i punkowej. Pidżama Porno i Strachy na lachy wielokrotnie poruszały trudne tematy, w tym polityczne, a także nawiązywały do postaci z polskiego show-biznesu. W piosence "Twoja generacja" w tekście "w nazwisku niesympatyczna ryba prześladuje mnie z bladym drzewem" odnosił się do krytyków muzycznych – Roberta Leszczyńskiego i Grzegorza Brzozowicza.
Na płycie "Dodekafonia” znalazła się piosenka "Żyję w kraju", której tekst ostro rozprawia się z polskimi przywarami.
Nie obeszło się także bez tekstów o kolegach z branży – na ostatniej płycie "To" w piosence "I can't get no gratisfaction" śpiewa między innymi o Muńku Staszczyku że ma zadyszkę, o Kaziku "rozstrzelanym przez najwierniejszego fana", a także o Czesławie Mozilu, Macieju Maleńczuku, Andrzeju Wajdzie i Gienku Losce.
Janusz Panasewicz
Janusz Panasewicz niewątpliwie jest legendą polskiej muzyki i tego nikt mu nie odbierze. Jak każdy buntownik jednak, miewał momenty w których przeholował. Najczęściej był krytykowany za występowanie pod wpływem alkoholu. W 1984 roku zespół w trasie koncertowej zniszczył wiele hoteli - za co zapłaciła ówczesna władza.
W 2007 roku doszło do incydentu, w którym rzucił butelką w publiczność i trafił fankę w oko. Musiał zapłać 16 tysięcy złotych odszkodowania.
W 2014 roku wystąpił w Tarnobrzegu kompletnie pijany - zataczał się, przeklinał, nie pamiętał piosenek, właściwie nie śpiewał, za co później przepraszał fanów.
Często też porusza tematy polityczne: zarówno w tekstach, jak i w wywiadach. W niedawnym wywiadzie dla WP gwiazdy mówił między innymi: _Nasza płyta nosi tytuł "Miłość i władza". Ja śpiewam, że "każda władza nam przeszkadza". Ale nie śpiewam akurat o tej władzy konkretnie, bo nie jestem jakimś hipokrytą, żeby mówić że wszystko mi się podobało oprócz tej władzy (śmiech). To by była bzdura, kompletnie nie tak. Gram 35 lat, widziałem różne zmiany, różne systemy, różnych władców, prezydentów, premierów, przeżyłem wszystkich. _
Jan Borysewicz
Kolega Panasewicza z zespołu Lady Pank, Jan Borysewicz, wcale nie ma mniej na sumieniu. 1 czerwca 1986 roku podczas koncertu z okazji Dnia Dziecka doszło do jednego z najgłośniejszych incydentów polskiej sceny muzycznej - pijany Borysewicz pokazał tyłek dzieciom, a także oddawał mocz na scenie. Tłumaczył potem, że sprowokowały go "agresywne grupy", pokazujące muzykowi środkowy palec. Na nic oczywiście zdały się te tłumaczenia - skandal odbił się tak szerokim echem, że zespół na rok zawiesił działalność.
W 2004 roku pijany Borysewicz wypraszał z koncertu delegatów unijnych z Niemiec i Holandii, soczyście przeklinając. Z kolei w 2009 pobił się z ochroniarzem w jednym z warszawskich klubów. Przeszedł dwa zawały, co ponoć w niewielkim stopniu wpłynęło na jego styl życia. W 2014 roku trafił do szpitala po tym, jak spadł ze schodów. Media rozpisywały się, że został pobity, a powodem miały być długi.
Głośnym echem odbiła się też afera, w którą zaplątana była jego córka. W 2013 Joanna została skazana na dwa lata więzienia, w zawieszeniu na trzy, za sutenerstwo. Miała prowadzić nielegalny interes pod przykrywką agencji modelek.
W jednej z nieoficjalnych biografii możemy przeczytać, że zaprzepaścił szansę na światowa karierę, bo odmówił trasy z Madonną czy Red Hot Chilli Pepers. Miał wtedy twierdzić, że nie ma na to czasu. To dopiero rock’n’roll!
Krzysztof Skiba
Już w latach 80. zyskał popularność jako buntownik i systemowy wywrotowiec. 16 sierpnia 1985, podczas Festiwalu w Jarocinie, został zatrzymany przez Milicję Obywatelską. Powodem było rozrzucanie antypaństwowych ulotek. Trafił do aresztu na trzy miesiące, po których opuścił zakład karny dzięki amnestii. W 2013 roku został odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności za walkę z systemem komunistycznym w czasach PRL.
Działalność muzyczna i sceniczna to jedynie część jego zajęć - od lat 80. organizował liczne happeningi wycelowane we władze PRL - większość z nich kończyła się wielokrotnym zatrzymywaniem przez SB, a nawet pobiciem.
Nie tylko w czasach PRL budził kontrowersje - w 1999 roku pokazał publiczności, w tym premierowi Buzkowi, nagie pośladki. W 2010 roku, wraz z zespołem Big Cyc, wydał słynny singiel traktujący o "moherowych beretach" i ojcu Rydzyku. Również w ostatnim czasie muzyk wielokrotnie krytykował aktualną władzę.
Tymon Tymański
Tymon Tymański w 2011 roku zł oskarżony o zniewagę godła Polski, z czego w następujący sposób się tłumaczył:
Kolejny raz, również o zniewagę godła, a także obrażanie Żydów i żarty z sanktuarium w Licheniu został oskarżony w 2014 roku. Jak sam twierdzi, uwielbia zadrażniać i wzbudzać kontrowersje. Nie tylko jego muzyczno-polityczna działalność tak działa - również jego życie prywatne budziło spore kontrowersje. Tymański przez osiem lat był w związku z córką Roberta Brylewskiego, Sarą. Była między nimi różnica wieku 18 lat, ale nie to szokowało opinię publiczną - kiedy zaczynali się spotykać, on miał 33 lata, ona zaś... jedynie 15. Sprawę pogarszały dziwne wypowiedzi Tymańskiego, który tłumaczył, że inni faceci zazdrościli mu tak młodej dziewczyny, a także że chciał ją sobie "wychować". Ostatecznie też poinformował media o tym, że powodem rozstania była zdrada Sary. Dodał także, że traktowała go jak "pseudoojca".
Obecnie jest związany z 29-letnią Marią Bros, z którą ma syna.