R. Kelly winnym handlu ludźmi. Była żona komentuje
Amerykańscy przysięgli nie mieli wątpliwości. Gwiazdor jest winny zarzucanych mu czynów, w tym handlu ludźmi. Choć wyrok zapadnie dopiero w maju, ich orzeczenie jest jasne. Głos w dobiegającej sądowego finału sprawie zabrała była żona muzyka.
Jak donosi BBC, w poniedziałek 27 września zapadł wyrok skazujący gwiazdora. Ława przysięgłych uznała go za winnego złamania ustawy Manna, prawa zakazującego międzystanowego handlu usługami seksualnymi. Prokuratorzy argumentowali, że R. Kelly wykorzystywał swoją sławę i majątek, aby wabić ofiary propozycjami kariery w branży muzycznej. Przysięgli nie mieli wątpliwości – jedna z ofiar muzyka złożyła zeznania, w których nie szczędziła drastycznych szczegółów.
Przebywającemu obecnie w areszcie byłemu gwiazdorowi postawiono 9 zarzutów m.in. o wykorzystywanie seksualne dziecka, porwanie, ściąganie haraczy i handel ludźmi w celach seksualnych. Ostateczny wyrok w sprawie ma wygłosić nowojorski sąd 4 maja. Prasa donosi, że Kelly’emu grozi kilkadziesiąt lat więzienia.
Głos w sprawie zabrała była żona Drea Kelly. W programie "Good Morning Britain" wyznała, że "jako matce pęka jej serce".
Paulina Gałązka: nas aktorki nazywa się histeryczkami, gdy wyznaczamy swoje granice
- Znalazłam się w trudnym położeniu. Ponieważ w przeciwieństwie do jego ofiar, łączą mnie z nim dzieci, a poza tym byliśmy przecież małżeństwem. Noszę więc dwie maski. Jedną "ocalałej", która zrobi wszystko by przetrwać, z drugiej maskę matki i byłej żony – mówiła w szczerym wywiadzie.
- Moje serce pękło na pół. Jedna część całkowicie łączy się ze wszystkimi ofiarami, którym stała się krzywda i podziwia odwagę, którą miały, by podzielić się swoją historią. Druga z kolei cierpi z powodu moich dzieci, bo niechlubne dziedzictwo będzie ciążyło nie tylko nad nimi, ale także nad ich dziećmi – dodała gorzko.
Drea opowiedziała jak się czuje, znając kolejne, nawet drastyczne fakty w sprawie byłego męża. - Ostatecznie… nie możesz definitywnie odciąć się od więzów krwi. Zdołałam się odseparować od męża i zdystansowałam się od wszystkiego, co robi. Ale w żyłach moich dzieci płynie jego krew. To część ich DNA. Choć bym chciała, nie ucieknę od tego. To dla mnie bardzo trudne – dodała.
Odniosła się także do tego, jak w tej sytuacji (i w sytuacji ciągłego życia na świeczniku) czują się ich dzieci. – Mają prawo czuć wszystko, co tylko czują. Myślę, że to zdrowe. Ale musisz przecież je chronić i dbać o ich psychikę. Musisz je odizolować od tego, co toksyczne. Nawet, jeśli wiąże się z ich rodzicem – podsumowała.