Rita Ora opowiedziała o raku piersi. Obawiała się, że to u niej rodzinne
Kilkanaście lat temu u mamy Rity Ory zdiagnozowano raka piersi. Wokalistka zbadała się, żeby sprawdzić, czy choroba może mieć podłoże genetyczne. W trakcie walki o zdrowie mamy dopadały ją ataki paniki, zdiagnozowano też objawy zespołu stresu pourazowego.
W 2005 r. u mamy Rity Ory lekarze zdiagnozowali nowotwór złośliwy piersi. Wokalistka miała wówczas 15 lat. Od początku starała się wspierać mamę i jej pomagać. Jednak styczność z chorobą miała ogromny wpływ na jej zdrowie psychiczne. Zaczęły ją dopadać ataki paniki. Psychiatrzy i psychoterapeuci zaobserwowali u niej objawy zespołu stresu pourazowego. Do dziś chodzi na terapię, aby zwalczyć to zaburzenie.
Piosenkarka bała się wcześniej rozmawiać nt. raka piersi, choć jej mama poddała się chemioterapii i radioterapii, które przyniosły poprawę. Rita Ora postanowiła sprawdzić, czy odziedziczyła skłonność do nowotworu piersi. Do lekarza udała się ze strachem.
Oni odeszli w 2020 roku
- Zrobiłem test BRCA (na dziedzicznego raka piersi), test genetyczny i na szczęście nie mam takiego genu - zdradziła w rozmowie w ramach kampanii Get Checked. Jednak brak genu nie wyklucza ryzyka zachorowania na nowotwór. Gwiazda zachęca więc kobiety, by regularnie badały piersi pod kątem raka - chodzi o wykonywanie USG piersi, mammografii oraz samobadanie.
Kobiety mogą same sprawdzić, czy nie mają wyczuwalnych guzów. - Jest mnóstwo poradników online, z których korzystałam. Trzeba być świadomym swojego ciała - stwierdziła.
"The Sun" i Get Checked zauważają, że pandemia znacząco wpłynęła na częstotliwość badań mammograficznych w Wielkiej Brytanii. Jest ich mniej nawet o 80 proc. Milion kobiet nie przeszło badań kontrolnych. W Polsce sytuacja nie wygląda lepiej.
- Za każdym razem, gdy mama musi przejść badanie kontrolne, przypomina się to nieprzyjemne uczucie towarzyszące oczekiwaniu na wynik, wkrada się strach - dodała Rita Ora.