Namowy zadziałają
Z powodu kontuzji barku piłkarz nie wyszedł na murawę, ale kibicował kolegom z trybun. Na meczu towarzyszyła mu Anna. Przed wejściem na stadion przeszli szczegółową kontrolę, gdyż policja obawiała się, że terroryści znów uderzą. Sportowcy i widzowie musieli poddać się przeszukaniu. Służby sprawdzały, czy nie wnoszą na teren materiałów wybuchowych. Trzeba przyznać, że miała odwagę, by mimo takiej atmosfery zdecydowała się wybrać na masową imprezę.
- Mam Ani nie była zachwycona, że córka, będąc w zaawansowanej ciąży, ryzykowała idąc na mecz z mężem – powiedziała "Na żywo" znajoma rodziny.Czy ugnie się pod presją? Jedno jest pewne, cokolwiek zrobi, zrobi to dla dobra dziecka.