Ryszard Kalisz i Inga Pietrusińska
Pietrusińska twierdzi, że Kalisz nie ma pojęcia o opiece nad dzieckiem i od początku zostawił ją ze wszystkim samą.
Ciężko było mi wrócić do formy. Niestety, zamiast wsparcia słyszałam uwagi o tym, jaka jestem gruba. I pomyśleć, że to mówił człowiek, który na obiad zjadał osiem mielonych kotletów. Dzieckiem zajmowałam się sama. I w dzień, i w nocy. Nie było żadnej pomocy z jego strony. Z chorym kręgosłupem, z trudem siadając i podnosząc się, nosiłam dziecko w nocy, bo miało kolki albo wyrzynały się ząbki. A Ryszard Kalisz musiał się wtedy wysypiać, bo przecież startował do Parlamentu Europejskiego. Wykorzystywał tę sytuację, żeby nie zajmować się dzieckiem. Tylko w mediach opowiadał, jakiego ma wspaniałego synka i jak dużo czasu poświęca na opiekę nad nim. Mnie wmawiał, że będziemy tworzyć superrodzinę i przeniesiemy się do Brukseli, jak wygra wybory. Prawda jest taka, że Ryszard nawet pieluchę potrafi założyć odwrotnie - wspomina w "Super Expressie" matka Igancego.