Jak było naprawdę?
Prasowe doniesienia najwyraźniej zdenerwowały wokalistę, który zdecydował się na swój pierwszy komentarz w tej sprawie.
- Zrobiono ze mnie pijaka, desperata, który lata z pistoletem, a nikt nie interesuje się, jak było naprawdę - powiedział w rozmowie z "Show". - Przez trzy dni żyliśmy w areszcie domowym, przy zasłoniętych roletach, bo przed domem stały telewizje, fotoreporterzy. Dziecko przez tydzień nie chodziło do szkoły. Mamy dość! Nie chcę już z nikim rozmawiać - dodał Rynkowski.
Artysta przyznał też, że dalej pracuje i koncertuje.