Trwa ładowanie...

Schronisko komentuje wypadek Prykowskiej. "To jej zachowanie do tego doprowadziło"

"Życzymy pani Aleksandrze powrotu do zdrowia. Jednak nie możemy pozostawiać bez komentarza szerzonych przez nią nieprawdziwych informacji i działania na szkodę bezdomnych psów" - czytamy w oświadczeniu schroniska Na Paluchu, skąd aktorka przygarnęła agresywnego psa. Informacje ujawnione przez placówkę są dla aktorki wyjątkowo niewygodne.

Aleksandra Prykowska z adoptowanym psem, który później ją zaatakowałAleksandra Prykowska z adoptowanym psem, który później ją zaatakowałŹródło: Instagram, fot: Instagram
d3jlopd
d3jlopd

Przygarnęła psa, a ten ją zaatakował

Spawa pogryzienia Aleksandry Prykowskiej przez psa odbiła się w mediach szerokim echem. Współczucie fanów było tym większe, że aktorkę zaatakował przecież zwierzak przygarnięty przez nią ze schroniska. O zdarzeniu Prykowska informowała w przejmującym wpisie na portalu społecznościowym.

"Miałam wypadek i musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w moim życiu. Nie chcę teraz pisać o szczegółach, gdyż najważniejsze jest dla mnie, aby chronić to, co mi pozostało. Nie piszę tego, aby was niepokoić. Żyję i jestem pod opieką. Po prostu nie mogę w obecnym stanie pracować" - pisała, budząc jednocześnie troskę i zaciekawienie. Obszerniejszą relację z tych dramatycznych wydarzeń można było znaleźć w prasie codziennej.

Tomasz Niecik: "Razem z żoną zdecydowaliśmy się na adopcję"

"(...) Logan odwrócił się do mnie i bez ostrzeżenia, tak jak poprzednio, zaatakował mnie dwukrotnie, gryząc w twarz. W lustrze zobaczyłam oko zalane krwią. Myślałam, że je straciłam. Okazało się, że miałam wyrwane połowę powieki dolnej" – czytamy na stronach "Faktu". Przy okazji z artykułu można się było dowiedzieć, że do przejawów agresji ze strony psa dochodziło już wcześniej. Prykowska wspomina nawet, że Logan zaatakował także dziecko sąsiadki.

d3jlopd

Po wypadku pies znów wrócił do schroniska. Aktorka w rozmowie z mediami sugerowała zaś, że jego pracownicy nie ujawnili całej historii adoptowanego zwierzaka. "Nie wolno zatajać tak istotnych faktów o przeszłości Logana. To wspaniały pies, ale potrzebuje specjalnej, profesjonalnej opieki" - komentowała.

W międzyczasie na Instagramie zamieściła zdjęcia z oddziału okulistycznego i podziękowania dla lekarzy, który jej pomogli. W odpowiedzi popłynęły słowa wsparcia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Kilkanaście godzin temu w sieci pojawił się jednak wpis pracowników warszawskiego schroniska, który rzuca na sprawę zupełnie nowe światło i jest dla aktorki miażdżący.

Aleksandra Prykowska zamieściła w sieci zdjęcie po ataku psa Instagram
Tak Aleksandra Prykowska wyglądała po ataku adoptowanego psa.Źródło: Instagram, fot: Instagram

Schronisko ujawnia niewygodne fakty

W obszernym stanowisku pracownicy schroniska wyliczają liczne niespójności w opowieści aktorki, często wprost zarzucając jej mijanie się z prawdą. Podkreślają, że nie tylko doskonale wiedziała o problemach psa, ale i była zachęcana do wyboru innego, mniej wymagającego czworonoga.

d3jlopd

"Już na pierwszym spacerze wolontariuszki przedstawiły kandydatce na właścicielkę wszystko, co wiedzieliśmy o tym psie. (...) Mieliśmy sfilmowany moment przyjmowania Logana do schroniska – pani Aleksandra ten film widziała. Ze wstępnego wywiadu wynikało, że nie ma wiedzy o pracy z psami, ale nic jej nie zniechęcało: ten albo żaden" - czytamy w facebookowym wpisie.

Ostatecznie na adopcję zgodzono się pod warunkiem, że Prykowska nauczy się, jak z Loganem postępować. Według schroniska, gwiazda serialu "Usta, usta" zobowiązała się do wypełniania ich zaleceń. Podstawowe dotyczyły m.in. nie przytulania psa czy unikania tłumów. Jak się okazuje, pierwsze błędy Prykowska popełniła już w dniu adopcji.

"Logan bał się swojej właścicielki, bo wypiła kieliszek wina – od razu do nas o tym napisała. (...)Pani Aleksandra zauważyła wówczas, że zrobił to ostrzegawczo i przyznała, że mógł się czuć niepewnie, ponieważ wyczuł od niej alkohol" - ujawniają pracownicy Palucha.

d3jlopd

Później aktorka informowała wolontariuszy o innych groźnych incydentach ze strony Logana, przyznając jednocześnie, że sama się do nich przyczyniła. Także obserwujący ją na Instagramie fani zwracali uwagę, że pies na zdjęciach przejawia symptomy niepokoju. Aktorka zabierała go m.in. do tłocznych, gwarnych lokali, choć jak twierdzi schronisko, była informowana o tym, że pies powinien mieć zapewniony spokój.

Psy nie gryzą bez powodu

Jak twierdzi schronisko, nawet wtedy gwiazda nie skorzystała z oferowanej jej wielokrotnie pomocy pracującego tam behawiorysty, korzystając głównie z rad znajomego, którego główną kompetencją był fakt, że "od zawsze miał psy". Podkreślają, że postępowała z Loganem wyjątkowo nieumiejętnie.

"Wbrew wcześniejszym deklaracjom adoptująca robiła wszystko po swojemu, niestety w najgorszy z możliwych sposobów. (...) W jednej z wiadomości napisała do nas, że Logan wygląda, jakby czekał aż ona go uderzy, oraz o tym, że on nie może 'rządzić', bo się utwierdzi w tym, że wygrał. 'Rządzić' oznaczało według niej, że dostanie jej uwagę. Teraz Logan boi się podniesionej ręki, choć nigdy wcześniej się nie bał".

Pracownicy schroniska nie kryją żalu pod adresem artystki. Nie tyle o to, że nie podołała wyzwaniu opieki nad tak wymagającym psem, co sposobem, w jaki opowiedziała o tej historii, szkodząc szlachetnej idei psich adopcji. Przypominają także, że "psy nie gryzą bez powodu, a każde pogryzienie wynika z braku poszanowania psa". Paradoksalnie tę wiedzę miała też Aleksandra Prykowska, w jednym z wywiadów mówiła: "psy zazwyczaj gryzą, kiedy się bardzo boją".

d3jlopd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3jlopd