Ramona była do końca przy Korze
O śmierci Kory opowiedział też jej ukochany.
- Ramona leżała na korze cały czas. Do końca była ze swoją panią – przyznał Sipowicz. - Później szliśmy z domu ze świecami za karawanem. Kora umarła godnie, pięknie, w otoczeniu przyjaciół i rodziny - dodał.
Kamil Sipowicz wspominał też, jak doszło do pierwszego spotkania z artystką.
- Poznaliśmy się w windzie, ona z Markiem mieszkała na siódmym, a ja na trzecim piętrze, w tym samym bloku. (…) To od niej wyszła inicjatywa, żebym "zaprosił ją na herbatę". Musiałem się rozstać, żeby z nią być. Było to wszystko skomplikowane, dramatyczne - mówił w rozmowie z reporterem "Uwagi".