Skomentowała wybory w USA. Zwróciła uwagę na ważny szczegół
Kinga Rusin zna od podszewki pracę zagranicznego korespondenta mediów. Sama przed laty mieszkała w Waszyngtonie, skąd przygotowywała materiały dla Telewizji Polskiej. Dlatego nie kryje swojego uznania dla amerykańskich dziennikarzy w trakcie ogłaszania wstępnych wyników wyborów na prezydenta USA.
Być może nie każdy pamięta, że zanim Kinga Rusin została prowadzącą rozrywkowych formatów TVN, bliżej jej było do treści publicystyczno-informacyjnych. Podczas małżeństwa z Tomaszem Lisem w latach 1994-1997 mieszkała w Waszyngtonie. Oboje pracowali wówczas dla TVP, Lis był głównym korespondentem "Wiadomości" w USA. Dziennikarka do dziś odwiedza Stany Zjednoczone w celach zawodowych. Na początku roku relacjonowała Oscary i ich kulisy w postaci imprez z Adele i Beyonce, o czym usłyszał cały świat. Podczas wyborów prezydenckich w USA do Waszyngtonu zawitał dobry przyjaciel Rusin, Piotr Kraśko, który jak zwykle rewelacyjnie sprawdził się podczas transmisji na żywo.
Jednak gwiazda TVN tym razem wcale nie pochwaliła znajomego, a kolegów po fachu zza oceanu. Przyznała, że od lat śledzi to, co dzieje się w amerykańskich mediach.
Największe metamorfozy gwiazd
"Przez ostatnie lata z podziwem obserwowałam niektórych amerykańskich dziennikarzy, punktujących prezydenckie kłamstwa, rozliczających z każdego słowa, sprawdzających i prostujących każdą wypowiedź. Nie znając ostatecznych wyników wyborów Brian Williams (MSNBC), Shepard Smith (CNBC, kiedyś w Fox News) i David Muir (ABC News) nie bali się przerwać nadawanego na żywo wystąpienia prezydenta Trumpa, który kłamał w żywe oczy nie przedstawiając żadnego dowodu na swoje insynuacje" - napisała na Instagramie.
Kinga Rusin zwróciła uwagę, że rolą dziennikarza nie jest schlebianie politykom, a przekazywanie odbiorcom prawdziwych informacji.
"Słów komentarzy nie dyktował strach o przyszłe posady i zarobki tylko wiara w misję, którą każdy dziennikarz podejmuje - misję przekazywania FAKTÓW, uzyskiwania konkretnych odpowiedzi, obnażania nieczystych intencji. Od dziennikarzy nie oczekuje się sympatycznego wyrazu twarzy i bycia podstawką do mikrofonu tylko rzetelności i wytrwałości w dążeniu do pokazania prawdy" - oceniła.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Zdaniem dziennikarki obecna sytuacja w USA była testem dla tamtejszych mediów, który zdali celująco. Gwiazda TVN nie poszczędziła też słów krytyki Donaldowi Trumpowi, który nie wygrał starcia o reelekcję.
"Z Białego Domu odchodzi otwarty rasista, homofob, szowinista i kłamca, który wypuścił wiele 'dżinów' z butelki. Skłócił ludzi, dał przyzwolenie na agresję i przemoc, śmiał się z politycznej poprawności, drwił z naukowców, obrażał oponentów, straszył dziennikarzy, koronawirusa zalecał leczyć... wybielaczem" - wypunktowała Rusin.
Według byłej prowadzącej "Dzień dobry TVN" przed nowym prezydentem Joe Bidenem i wiceprezydentką Kamalą Harris stoi trudne zadanie scalenia amerykańskiego społeczeństwa i przywrócenia USA należytej rangi na arenie międzynarodowej. Przez najbliższe 4 lata cały świat będzie obserwował, czy sprostają temu wyzwaniu.